wtorek, 16 sierpnia 2016

8 los

To wszystko jest skomplikowane


Asia do końca meczu czuła się jak nastolatka przyłapana na gorącym uczynku. Policzki ją piekły i przygryzała nerwowo wargę. Mimo wszystko starała się wywiązać z obowiązków jak najlepiej. Między jednym, a drugim pytaniem od administratora nerwowo zerkała na boisko kontrolując wynik meczu. Jaś siedział tuż obok niej podskakując za każdym razem gdy Polska zdobyła punkt. Asia uśmiechała się na ten widok widząc jego radochę.

Nim się obejrzała mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla Polski i mogła spokojnie udać się na korytarze, na których czatowali dziennikarze chcący zrobić wywiady po meczu. Podniosła na chwilę wzrok na boisko i zobaczyła Kubiaka pędzącego w jej kierunku z marsową miną i kropelkami potu na czole. W jednej chwili ogarnęły ją wszystkie uczucia, od strachu po złość i niewysłowioną ulgę na jego widok. Michał wychylił się poza bandę i pociągnął ją za firmową koszulkę pozwalając, by ich nosy stykały się czubkami.

-Tym razem mi nie uciekniesz. Po konferencji przyjdę do ciebie.

Przez chwilę czuła jego słodki oddech, który w połączeniu ze wzrokiem utkwionym w Asię i tembrem jego głosu przywołał głęboko skrywane pożądanie. Gdy odszedł stała niczym obłąkana pośród zbierających się do wyjścia kibiców i gdyby nie Janek nie zorientowałaby się, że musi migiem pędzić do reszty staffu.

-Rusz się, w pracy jesteś- ponaglał brat.
-A co tobie do tego?- odburknęła.
-A to, że jak cię zwolnią to ominą mnie fajne mecze- założył ręce na piersi.

Asia w pośpiechu odnalazła tablet, z którego łączyła się z różnymi ludźmi odpowiedzialnymi za organizację turnieju i rozpoczęła wędrówkę między zawodnikami, którzy nie spieszyli się do wywiadów. Chwilę później miała odbyć się konferencja prasowa z udziałem trenerów i kapitanów obu drużyn toteż zajęła zawczasu miejsce na sali konferencyjnej i z niecierpliwością czekała na pojawienie się wspomnianych osób.
Czekając na pomeczowe spotkanie obu drużyn Asia zauważyła, że ktoś się do niej przysiadł. Lustrując najpierw nienaturalnie długie nogi gościa spostrzegła, że obok niej siedzi nie kto inny jak Bartosz Kurek.

-Cześć- rozpoczął i wziął jej identyfikator do ręki- Asiu.
-Cześć- odparła przybierając uśmiech.
-Nie mieliśmy okazji jeszcze poznać się. Bartek jestem-wyciągnął dłoń w kierunku Asi.
-Joanna Jaworska- przedstawiła się z imienia i nazwiska wprowadzając przy tym odrobinę dystansu.
-Jak tam mecz ci się podobał?

I tak zaczęli rozmowę, w której Asia unikała tematów osobistych ku niezadowoleniu Bartka. Przyjemną z wierzchu pogawędkę przerwało stanowcze chrząknięcie nieopodal krzesła Bartka.

-Jestem Jaś, a to jest moja siostra- zwrócił na siebie uwagę brat Joasi.
-Miło mi- skwitował atakujący ponownie zwracając głowę w stronę dziewczyny.
-Ekhmm. To jest moje miejsce, zawsze siedzę po lewej stronie- zgonił siatkarza z miejsca- A poza tym, moja siostra ma chłopaka.
Takim oto sposobem Jaworska spaliła najbardziej czerwonego buraka na świecie sycząc jednocześnie.
- Jasiek! Co ty wyprawiasz!
-Ratuję ci tyłek. To nie facet dla ciebie.
Bartek z niemym zdziwieniem obserwował scenkę między rodzeństwem chichocząc cicho w kołnierzyk bluzy z napisem POLSKA.
-Masz jaja gościu- Bartek wyciągnął rękę w geście „żółwika” to do Jasia.
-Ktoś musi o nią dbać- młody założył ręce na piersi i niczym pan domu rozsiadł się na krzesełku.
-Przepraszam, nie wiem czasami skąd on ma takie zachowanie.
Asia nie odezwała się już słowem jedynie rzucała groźne spojrzenia Jaśkowi, który zupełnie nic nie robił sobie z zaistniałej sytuacji.

Michał stał w drzwiach sali konferencyjnej obserwując Jasia odprawiającego Kurka z kwitkiem od Asi. Czuł niewysłowioną wdzięczność wobec chłopca, bo jeszcze trochę, a sam podszedłby do Kurka i kazał mu spadać na szczaw. Na szczęście wyręczył go Jaś, który, jak mu się wydawało, był jego niemym sprzymierzeńcem.

Chwilę później Kurek zniknął mu z pola widzenia, a Michał wraz ze Stefanem zajęli miejsca za stołem konferencyjnym. Grad pytań od strony dziennikarzy otępił Michała, ale na tyle ile było to możliwe otrząsnął się z osłupienia i sumiennie odpowiadał na wszystko. Czuł na sobie wzrok Asi i to jak spijała każde jego słowo. Co jakiś czas patrzył na nią, a ona wtedy spuszczała wzrok kompletnie zbita z tropu. Przeczuwał, że ta rozmowa nie będzie dla niej łatwa. Już pod koniec konferencji zmyła się w stronę wyjścia i tak samo zrobił Michał ledwie skończywszy wymieniać uprzejmości z trenerem Kanady.

Jaś wraz z innymi dziećmi wyszedł do parku z placem zabaw, który mieścił się nieopodal hotelu. Za to Asia siedziała jak na szpilkach czekając na pukanie do drzwi. Pukanie nadeszło szybciej niż była na to przygotowana.

-Mogę iść z panią Anią i jej synami dalej na spacer?- w drzwiach stał Jaś z wyszczerzonymi zębami.
-Idź, ale weź ze sobą telefon i napisz jak będziecie wracać- chłopiec pokiwał głową, że zrozumiał i ruszył przed siebie.
Asia nie zauważyła jak w szparę między futrynę a skrzydło drzwiowe wsunęła się większa stopa, ale nie zdążyła powstrzymać drzwi i huknęły w czyjąś nogę.
-Ałłłł! Chcesz mnie zabić?
-Och, to ty…
-Nie oczekiwałem fanfarów i salw powitalnych, ale chociaż jakieś „dzień dobry”, „miło cię widzieć”, czy coś…
Aśka spojrzała na Michała z wyrzutem to też spuścił wzrok i udał, że nic się nie stało. Wszedł do pokoju, który jego zdaniem należał do Asi.
-Musimy porozmawiać, siadaj…
-Michał, naprawdę…
-Aśka, ja tego tak nie zostawię. Możemy się rozejść każde we własną stronę, ale z myślą że porozmawialiśmy- ten argument przemówił do dziewczyny, która truchlejąc ze strachu usiadła na drugim końcu łóżka.

Nigdy nie zachowywała się jak tchórz, zawsze broniła siebie i brata z siłą i uporem. Gdy ojciec podnosił rękę na Jasia to ona zamykała pijaka w szopie i uciekała z Jasiem do kuratora, który zawsze przyjmował ich z otwartymi ramionami. Teraz była potulną małą dziewczynką, która ze spuszczoną głową próbowała rozmawiać z włochatym olbrzymem. Niby taki groźny, a oczy miał zmartwione i zatroskane. Nie założywszy okularów wydawał się jeszcze łagodniejszy.

-Michał, nic nas nie łączy- jej stwierdzenie przerwało głuchą ciszę.
-Nic? Naprawdę?- głos zaczął mu drżeć- Nic? Spójrz na siebie. Siedzisz skulona ze spuszczoną głową. Boisz się mnie? Nie! Boisz się sama siebie, swoich słabości!- rozjuszył się. Sapał ze złości na Aśkę, a ona uniosła oczy do góry w niemym błaganiu do niebios.
-A co ty możesz o tym wiedzieć?
-Wiem. Wiem to i wiedziałem już wtedy gdy widzieliśmy się ostatnim razem. Nie zapomnę tamtego wieczoru…
-Nie bądź żałosny- prychnęła.
-Widzisz? Zaczynasz denerwować się jak tylko pomyślisz o uczuciach.- W pokoju zaległa cisza. Nie krępująca. To była cisza, która obwieściła, że Michał rozgryzł Aśkę, a ona była pokonana.
-Okej, może nam miło było tamtego wieczoru, ale my po prostu nie możemy być razem- podniosła wzrok na Michała szukając w nim odpowiedzi dlaczego nie mogą być razem lecz jej nie znalazła tym samym coraz bardziej zapętlając się w skomplikowanych uczuciach.
-No i widzisz dochodzimy do sedna sprawy. Mówisz, że nic nas nie łączy, bo tak ci łatwiej powiedzieć, a teraz że nie możemy być razem. Niby dlaczego?
-Bo jesteśmy z dwóch rożnych światów!
- Co ty pleciesz?
-No tak. Ja wyszłam z patologii, a ty z dobrego domu. Ja nie mam przyjaciół ty masz ich na pęczki, plus fani. Czy tonie wystarczy?
-A wiesz co ty masz? Paranoje. Cały czas żyjesz tym co było mając teraz wszystko na wyciągnięcie ręki. Powtarzasz sobie, że nie jesteś tyle warta co inni i dołujesz się, a prawda jest taka, że masz w sobie więcej niż przypuszczasz- jego głos i mina złagodniały. 

Przysiadł obok niej i złapał jej zimną i drżącą dłoń w swoją. W tej chwili pomyślał, że dobrze zrobił przychodząc choć przed drzwiami nie był tego taki pewien. Od kilku dni bił się z myślami co zrobić ze swoim stanem. Przychodziły mu do głowy tylko dwa pomysły: albo dać sobie spokój i zapomnieć dziwnej, ale intrygującej kobiecie, albo porozmawiać i zobaczyć co z tego wyjdzie. Oba pomysły wzięły w łeb kiedy zobaczył ją przemykającą przez hotelowy hol. I teraz siedział i produkował się mając wrażenie, ze dziewczyna nie do końca przyjmuje te argumenty

-Musisz po prostu w to uwierzyć- uniósł jej dłoń do swoich ust, a później zbliżając się do niej złożył ciepły pocałunek na ustach. Odsunęła go od siebie ledwie łapiąc oddech.
-Michał, przestań… Ty nic nie rozumiesz…
-To oświeć mnie!
-Nigdy nie chciałam być przeszkodą, a ty… A Ty masz dziewczynę i dziecko. Nie chcę stawać między nami, a jednocześnie nie chcę być na drugim miejscu.
-Asia..wiem, że to wydaje się skomplikowane…
- I jest.
-Mam dziecko i kocham je, ale ty też nie jesteś mi obojętna…
Do pokoju wpadł Jasiek zdyszany i uśmiechnięty od ucha do ucha. Jego zdziwione oczęta idealnie komponowały się roześmianym wyrazem twarzy.
-Cześć!- chłopaki przybili piątki. Jaś popatrzył na nietęgą minę Asi i zdezorientowanego i wyraźnie speszonego Michała.
-To tak nie działa. Musisz Asię zaprosić na randkę. Dziewczyny to lubią- rzucił w stronę Michała.
-Ja chyba śnię- westchnęła Asia wstając i rozcierając skronie…
-Dobry pomysł mistrzu. Jutro wieczorem Asiu?- nie czekał na odpowiedź-Przyjdę po ciebie. 

____________________________________________
Tak! Macie prawo mnie ochrzanić za ten "pośpiech" w dodawaniu rozdziału!
Czytajcie i komentujcie! Do następnego :) 

wtorek, 7 czerwca 2016

7 los

Mam cię!


Asia wyruszyła na umówione spotkanie z prezesem PZPSu. Kolana miała jak z waty toteż nie zaryzykowała drogi na piechotę i zadzwoniła po taksówkę, która miała ją dowieźć na miejsce. Gdy już podjeżdżała pod budynek zobaczyła Michała stojącego pod wejściem z bukietem herbacianych róż. W ostatniej chwili poprosiła kierowcę:

-Proszę zajechać z drugiej strony budynku.
-Tylne wejście?
-Tak.

Asia korzystała czasami z tylnego wejścia i windy lub schodów spiesząc się na autobus. Tego dnia skorzystała by uniknąć Michała. Pod gabinetem prezesa czaiło się jeszcze kilka osób równie znerwicowanych co Asia.

-O! Pani Joanno, zapraszam- zza jej pleców wyłonił się sam prezes z filiżanką mocnej herbaty z dwoma łyżeczkami ksylitolu zamiast cukru i małym czekoladowym bezglutenowym ciasteczkiem. Pozostałe osoby popatrzyły na nią nie wiedząc do końca co się dzieje i czego tu chce ta stażystka z działu kontaktu z mediami.

-Pani Joanno ostatnio PZPS przechodzi burzliwy czas i następują konkretne zmiany, niektóre lepsze inne mniej. Dotyczy to również pani.- prezes popatrzył na Joasię nieodgadnionym wzrokiem- Doceniam pani zaangażowanie w pracę tutaj, ale…
-Wiem, rozumiem. Nie zagrzeję tu miejsca, proszę wierzyć, że starałam się jak mogłam.
-Wierzę i szanuję. Owszem nie będzie możliwości dalszej pracy w biurze z Karolem, co wcale nie oznacza, że nie znajdzie pani pracy gdzie indziej.

Asia kiwnęła głową i spuściła wzrok na swoje drżące ręce. Domyślała się od kilku dni, że nie zostanie w Związku, bo kto normalny by ją przyjął na tak odpowiedzialnym stanowisku na stałe. Asia w milczeniu słuchała prezesa dalej.

-PZPS jest jednym z ważniejszych związków w polskim sporcie dlatego zależy nam na zorganizowaniu grupy pracowników, którzy będą niezawodni i zawsze z gotowymi pomysłami.
„A ja nie jestem na tyle bystra, tak mówił tata”- nasunęła jej się taka refleksja.
-Dlatego też niestety proszę się zgłosić do  biura po stertę dokumentów do podpisania. Wśród nich znajduje się nowy angaż ze wszystkimi szczegółami. Proszę sobie zarezerwować czas na wakacje, bo leci pani wraz z reprezentacją i pozostałymi pracownikami wydziału do Tokyo na turniej kwalifikacyjny.
-Słucham? To nie zwalniacie mnie?- Asia otworzyła buzię ze zdziwienia.
-Nie pani Asiu, my doceniamy dobrych pracowników. Ma pani doskonałe referencje. Jest pani komunikatywna i pyskata, czyli doskonały materiał na pracownika kontaktu z mediami.
-Jest mały szkopuł… Jestem sama i mam na wychowaniu dwunastolatka… Nie mogę pojechać, nie mam go z kim zostawić…
-Przewidzieliśmy to. Jaś, bo chyba tak ma na imię, poleci z panią…

Asia jeszcze przez dwie godziny po wszystkim nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Ktoś ją docenił i nie był to Jaś, który doceniał wszystko co dla niego zrobiła…

-Jaś, gdzie jesteś?- Asia weszła do mieszkania rozglądając się po wszystkich pomieszczeniach i znalazła go śpiącego na łóżku z lekturą w ręku. 

Wzięła jego książkę i odłożyła na biurko przykrywając młodziaka kocem w Angry Birds. Chwilę później telefon zawibrował w kieszeni płaszczyka, którego jeszcze nie zdjęła po wejściu do domu. Na wyświetlaczy pojawiło się okienko z powiadomieniami nieodebranych 7 połączeniach i 2 wiadomości. Wszystko to od Michała, który z uporem maniaka próbował się do niej do dzwonić.

„Czekam pod budynkiem. Nie ucieknij mi.”
„Szukałem cię. Nie chcą mi powiedzieć po co była ta rozmowa. Będę o 20.00”

Asia spojrzała na zegarek i z ulgą przyjęła wiadomość, że jest 19 i ma jeszcze trochę czasu na upłynnienie się z mieszkania zanim Michał przybiegnie udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku. Postanowiła zabrać Jasia do galerii handlowej na małe zakupy przed Tokyo. Delikatnie obudziła go głaszcząc po buzi i szepnęła do ucha, że ma niespodziankę, ale dowie się dopiero na lodach po zakupach.

Jaś bez wahania się zgodził i wskoczył szybko w świeże ubranie i nerwowym krokiem ruszył wraz z Asią do galerii. 

-Widziałaś się dzisiaj z Michałem?
-Nie, a co?
-Szukał cię. Zaproponowałem, żeby poczekał na ciebie, ale po godzinie zrezygnował.
-Oh… Zdarza się.
-Znowu coś kombinujesz. Jak to ty….
-Co to znaczy „jak to ja”?
-Mówiłem ci kiedyś, że jesteś zbyt pyskata. Nabroiłaś coś, a teraz go unikasz!- stwierdził profesorskim tonem.
-Tym razem było odwrotnie.

Johny zmarszczył brwi, ale nie pytał o więcej, bo jak zawsze liczył, że siostra pójdzie po rozum do głowy i pogodzi się z Michałem. Bo fajny koleś z niego.
Po udanych zakupach i setkach pytań po co te walizki, szorty, koszulki, dresy i inne wygodne, mniej lub więcej markowe rzeczy usiedli w lodziarni na drugim piętrze galerii, schowani za ścianką działową zajadali lody. Jaś parzył ponad pucharkiem na Asią, która wydawać się mogło nie dostrzegała jego krowich rzęs i zatroskanego kociego wzroku.

-Powiesz wreszcie coś? Po co to wszystko? Wyprowadzamy się? Pewnie narozrabiałaś w pracy, dali ci wyprawkę i kazali uciekać gdzie pieprz rośnie!- Jaś usiadł głęboko w fotelu i zmartwiony opuścił głowę.
-Ekhmmm. Powiem ci, bo uschniesz zaraz. Owszem, musimy wyjechać i tak dostałam pieniądze, ale nie jest to wyprawka. Dostaliśmy pieniążki od PZPSu, żebyśmy oboje wyszykowali się na przygodę życia- młodzieniec podniósł wzrok i nie rozumiejąc zadał pytanie.
-Jak to? Jedziemy na wakacje?
-Tak jakby- widząc, że nie wyjaśniła wszystkiego dodała- Lecimy za granicę. Daleko, ale żeby być blisko siatkarzy- w tym momencie doszło do niej, że będzie widziała Michała co najmniej 3 razy dziennie.
-Będziemy jeździć na mecze? Super!
-Lepiej. Będziemy jeść i rozmawiać z nimi każdego dnia.
-Nie rozumiem już nic!
-Lecimy do Tokyo na turniej kwalifikacyjny na Igrzyska Olimpijskie- widziała jak wszystkie radości świata spłynęły do oczu Jasia, z otwartą buzią siedział i nie wiedział co powiedzieć.- Tylko nie chwal się na razie w szkole. I zamknij buzię, bo przewiejesz zęby od klimatyzacji.

Jaś z tej radości nie marudził wciągając duże zakupy na górę, a co więcej porozkładał je razem z Asią co sprawiło, że mogła sobie pozwolić na godzinę relaksu.

-Asia, jakaś kartka leży pod drzwiami- do salonu wszedł chłopiec niosąc siostrze kartkę- To do ciebie chyba.
Asia rozłożyła kartkę i z wrażenia oparła głowę o oparcie fotela.

„Byłem dzisiaj o 20. Nie było Ciebie ani Jasia. Mam nadzieję, że to tylko przypadek, a nie to że mnie unikasz. Wiem, czujesz się zakłopotana ostatnimi wydarzeniami, ale to jakoś się może udać. Byłem u Ciebie w biurze, ale Karol nie chciał mi powiedzieć po co Prezes Cię do siebie wezwał. Mam nadzieję, że wszystko poszło dobrze. Michał”

3 dni później Asia siedziała wraz z resztą delegacji na hali odpraw. To było takie dziwne dla niej uczucie. Ich życie wywracało się właśnie o 180 stopni. Czuła ciarki przechodzące po całym ciele myśląc o locie, a ścisk w żołądku o nowym doświadczeniu, które zdobędzie w Tokyo. Ale przede wszystkim myślała o Jasiu, który pewnie w tym momencie przeżywał przygodę  życia i cieszyła się, że będzie w niej uczestniczyć. Sprawę poprawiał fakt, że nie był jedynym dzieckiem na tej wyprawie i mógł chociaż trochę odetchnąć dziecięcą radością.

-I teraz powiedz mi, że nie opłacało się uczyć angielskiego-szturchnęła małego w żebro.

Michał wpadł w wir treningów z dwóch powodów. Po pierwsze: był kapitanem i to na jego barkach spoczywała teraz gra jego zespołu. Po drugie: musiał zapomnieć Asi. Musiał przestać godzinami się domyślać o co jej właściwie chodziło. Widział zawód w jej oczach po telefonie od matki swojego dziecka, ale nie myślał o tym, że jest zazdrosna…
„A może rzeczywiście była? Ale o co? O małą? O matkę dziecka? Nie. Ona jest rozsądna. Musiała więc mieć jakiś racjonalny powód.” Tłumaczył sobie całymi dniami, aż zajął się treningami i nie miał czasu myśleć o niczym innym.
Pierwszy mecz grali z Kanadą i Michał najpierw odbył krótki trening siłowy, a później pozwolił sobie na chwilę relaksu ze słuchawkami w uszach. Siedząc w holu dostępnym tylko dla prasy, sportowców i ich staffu i nie minęła chwila, a szmer tych wszystkich osób go znużył i przymknął oczy na parę chwil. Otwierając oczy przemierzył wzrokiem zbyt jasne pomieszczenie. Zainteresowała go jedna postać znikająca za rogiem i choć była odwrócona do niego tyłem mógł przysiąc, że to Ona.

-Stary, gdzie ty byłeś?! Wszyscy cię szukali!
-Kubiak, jazda do szatni- rozkazał trener i mimo że nadal patrzył w tamto miejsce ruszył powoli do szatni.

Tam już nie było czasu na analizowanie. Wskazówki trenera, mobilizacja i już znaleźli się na hali przywitani owacjami przez polskich fanów. Światła na hali były wyjątkowo zimnej barwy co raziło go w oczy. Reszta zawodników też czuła taki dyskomfort. Po zaśpiewaniu hymnu i ustawieniu się na boisku Michał rozejrzał się po polskim Staffie i jego wzrok przykuła blondynka w służbowej koszulce reprezentacji Polski i identyfikatorem. Trzymała duży tablet w dłoniach i swoimi malutkimi palcami szybko coś wystukiwała. W jednym momencie ona także uniosła wzrok, ale nazbyt  wysoko, by ich oczy mogły się spotkać. 
-Mam cię- szepnął do siebie przyciągając jej wzrok.


Asia widziała go już od paru minut prężącego się na boisku, ale wiedziała, że jedyne na czym musi skupić swój umysł to na notatkach i wymianą zdań z administratorem FIVB, z którym wysyłała sobie na bieżąco spostrzeżenia na temat meczu i zawodników. Kiedy mężczyzna po drugiej stronie tabletu sformułował zdanie w sposób nie zrozumiały nawet dla niego samego wzniosła wzrok w politowaniu nad męską próbą bycia zawoalowanym. Wzięła oddech i spokojnie omiotła spojrzeniem halę i zawodników. Gdy tak patrzyła natrafiła na parę jasnych oczu, które nie dały jej szansy odwrócenia wzroku.
-Świetnie. Przyłapałeś mnie.

_______________________________________________
No i znowu kawał czasu minął od mojego ostatniego z rozdziału. Im bliżej wakacji tym będę mieć więcej czasu na dopieszczanie Was rozdziałami. 
Pozdrawiam, całuję.
Meg R.

wtorek, 19 kwietnia 2016

6 los

Światła reflektorów

- Umówiłaś się z Michałem?- do uszu Asi dobiegło pytanie.
- Skąd ten pomysł?
-Trochę się widziało, trochę się słyszało…

Asia pokiwała w niedowierzaniu głową wieszając mokre rzeczy Jaśka na suszarce, którą ostatnio nabyli.

-Pospiesz się, za 10 minut otwierają sklepy.
-Nie musimy dzisiaj robić zakupów- popatrzyła na Jasia.
-No chyba nie chcesz mi powiedzieć, że na randkę ubierzesz tą sukienkę, którą miałaś ostatnio?

Asia po głębszym zastanowieniu stwierdziła, że rzeczywiście nie pasuje by iść w tej samej sukience, w której była na spotkaniu z Karolem. Co więcej, Kubiak już ją widział w tym ubraniu. Mężczyźni są wzrokowcami więc szkoda by było ryzykować.

-Jasiu, chętnie poszłabym coś sobie kupić, ale niestety fundusze nam na to nie pozwalają.
-Żaden problem- Jaś zniknął w swoim pokoju na krótką chwilę po czym wrócił uśmiechnięty od ucha do ucha- Proszę, tyle wystarczy?- chłopiec podał Asi niewielki plik pieniędzy wprawiając tym samym siostrę w zakłopotanie.
-Skąd masz te pieniądze?- Asia wzięła do ręki banknoty po chwili zwracając je właścicielowi- Odpowiedz- zaostrzyła ton.
-Dostałem, uskładałem, zarobiłem.
-Dostałeś od kogo? Uskładałeś z czego? Jak to zarobiłeś?- Asia coraz bardziej robiła się nerwowa.
-Dostałem 300 złotych od mamy na czarną godzinę, zaoszczędziłem 200 złotych z kieszonkowego i 100 złotych dostałem od pani Tereski za to, że wychodziłem na spacer z jej buldogiem.

Aśka z wrażenia złapała się framugi rozdziawiając buzię ze zdumienia. Przeszli razem tyle finansowych kryzysów i to jej młodszy brat okazał się być bardziej przedsiębiorczy i zaradny niż ona. Z jednej strony było jej głupio, a z drugiej rozpierała ją duma, że ma takiego małego przedsiębiorcę.

-Tym bardziej nie mogę wziąć od ciebie pieniędzy, które masz- oponowała dziewczyna.
-Znowu będziesz wyglądać jak niedokołysana.
-Co takiego?
-No tak! Na kim jak na kim, ale na Kubiaku musisz zrobić wrażenie.

Asia zrozumiała aluzję, że nie wygląda zbyt atrakcyjnie w swojej jedynej wyjściowej sukience. Chwilę zajęło jej przekalkulowanie wszystkich zasobów pieniężnych zanim cokolwiek postanowiła z nimi zrobić.

-No dobra szykuj się. Idziemy na zakupy-5 minut później szli do galerii handlowej.
-Wspominałem, że powinnaś coś sobie zrobić z tymi włosami?

O 18 stał on- taki jakiś inny. Szykowny, ale nie przesadnie, z maleńkim ciemnoróżowym goździkiem. Wokół niego, dzięki światłu restauracji, roztaczała się lekka o ciepłym świetle poświata. Jego wyjątkowo atrakcyjna tego wieczoru aparycja wprawiła Asię w zakłopotanie. Nie czuła się tak od czasu gdy spotykała się z Sebastianem.
Twarz Michała zmieniła się w jednej chwili gdy tylko uchwycił Joannę wzrokiem.

-Niezobowiązująca randka, co?- zażartowała widząc Kubiaka pożerającego wzrokiem jej kształty.
-Minutę temu byłem o tym święcie przekonany, ale tak wyglądasz… Jak będę romantycznym bubkiem to mnie po prostu zdziel.
-Przyznam, że czasami i bez twojej bubkowatości mam taką ochotę- zaśmiała się półgębkiem. Spojrzał na nią rozbawionym wzrokiem.
-Chodź, zmarzłaś, trzęsiesz się.
„Z podekscytowania gamoniu”- dopowiedziała sobie w myślach.

Weszli do restauracji pełnej zadowolonych klientów, nie zwracających na nich uwagi. Michał czuł się tam dobrze właśnie z tego względu, że nikogo nie rozpoznawał. Z rozdrażnieniem jedynie stwierdził, że mężczyźni w restauracji patrzą się na Asię jak na zdobycz, chłonąc wzrokiem i kiwając mu głową z aprobatą.

Zaszli do stolika wskazanego przez kierownika sali. Był on w odosobnionym miejscu, całkowicie z dala od gwaru przyozdobiony wysokimi świecami.

-No powiedz coś- Asia nie mogła wypowiedzieć słowa. Nie była jeszcze w takiej pięknej restauracji, z wymarzonym mężczyzną i nowym imagu. Asia zadarła podbródek do góry, żeby go lepiej widzieć.
-Piękne miejsce.

Asia wróciła późno do domu, zamykając drzwi tak cicho jak to tylko było możliwe, żeby nie obudzić Jasia. Z przykrością musiała stwierdzić, że żywiła głupie nadzieje w związku tą randką. Przez większość wieczoru bawiła się niesamowicie. Śmiała się, żartowała i nie ustępowała w docinkach Michałowi. Była przez ten kawałek wieczoru wyjątkowo szczęśliwa.

-Smakowało ci?- zapytał przybliżając swoją dłoń do jej tak, aby nie zauważyła i nie cofnęła swojej ręki.
- Bardzo- upiła łyk wina, a w tym momencie palce Michała zacisnęły się wokół jej szczupłej dłoni. 

Nie cofnęła ręki, nie zaczerwieniła się, nie spuściła wzroku. Wręcz przeciwnie, uśmiechnęła się i patrzyła w dzikie oczy Michała zwiastujące dalszy ciąg wieczoru.
Wyszli z restauracji i udali się w stronę samochodu. Ucieszona romantyczną atmosferą i ramieniem Michała oplatającym ją nie zauważyła nawet kiedy jechali trasą szybkiego ruchu omijając centrum szerokim łukiem. Z okna widziała światła miasta tworzące w ciemności małe lśniące punkciki. Widok był uroczy. Przez ten jeden moment wydawało jej się, że jest szczęśliwa i tak po cichu miała nadzieję, że to będzie trwać nieskończenie.
Michał z radością stwierdził, że wieczór chyba się udał, bo Asia  patrzyła przez okna samochodu uśmiechając się sama do siebie.

-Dokąd jedziemy?- przerwała ciszę.
-Nad Wisłę. Jest takie jedno miejsce…
-A wpuszczają tam dziką zwierzynę?- zażartowała.
-Nie, ale dobrze się kamufluję.
-No nie wiem. Będą ci się oczy świecić od świateł reflektorów.
-Dzisiaj zdecydowanie od czegoś innego.

Asia zarumieniła się domyślając się o czym mówi Michał. Sama musiała przyznać, że czuła się wyjątkowo będąc adorowaną przez Dzika.
Wysiedli z samochodu i udali się wzdłuż rzeki wdychając wiosenne powietrze. Szli tak przez dłuższy czas kontemplując ciszę. Nagle zatrzymał się i złapał Joasię za dłonie. Aśka pomimo wielkiego rumieńca na policzkach spojrzała na niego. Michał spuścił wzrok na 168 cm i zaczął powoli, bardzo spokojnym głosem mówić:

-Asiu, wiem, że żaden ze mnie materiał na faceta…
-Musimy teraz o tym…
-Jak teraz tego nie zrobię to już w ogóle. Daj mi jedną, małą szansę…

Niczym Asia obejrzała się jego ciepły oddech zmieszał się z jej przywołując same rozkoszne doznania. Asia nie liczyła czasu, ale było to zdecydowanie za krótkie uczucie. Do tego wszystkiego Michał zataczał mazaje na jej karku co dawało jej tyle samo rozkoszy co pocałunki.
Cały wieczór szlag trafił gdy Asia poczuła na swoim brzuchu wibracje i było to nic innego jak telefon Michała wtulającego się w dziewczynę i niezwykle pożądliwie wchłaniającego każdy skrawek jej ust. W końcu gdy telefonujący nie chciał dać za wygraną oderwali się od siebie zażenowani całą sytuacją.

-Odbierz- wychrypiała i być może była to dla niej zła decyzja. Michał odszedł na parę kroków zostawiając Aśkę na lawinę różnych uczuć.
-Halo! Tak?- syczał do telefonu- Co? Co się stało?!.. Zaraz będę…- odwrócił się w stronę Asi z opuszczonymi rękami i zrezygnowanym wzrokiem- Muszę jechać. Mała miała wypadek.

I choć nie było to dziecko Asi doskonale czuła to, co Michał. Wdziała w jego oczach bunt przeciwko losowi jakby wiedział o „wiedziałam” w jej myślach.
Aśka złapała pierwszą lepszą taksówkę, a Michała odesłała do dziecka. Wszystkie wątpliwości ostatnich miesięcy powróciły.

-Asia, woda się gotuje!- głos Jasia dobiegł ją zza pleców- Dawno wróciłaś?
-Nie wiem. Która jest?
-Ósma rano. Nie przebrałaś się.


Dziewczyna z przerażeniem stwierdziła, że była w jakimś letargu od momentu powrotu do domu nieokreśloną ilość czasu temu. A przecież dzisiaj miała spotkanie w PZPSie… Jej ostatni dzień pracy tam.

________________________________
Tak, możecie mnie zamordować :)
Rozdział 6 po półtoramiesięcznej przerwie :D

Luv you :*