sobota, 5 marca 2016

5 los

Restauracja na Placowej

Zgodnie z oczekiwaniami żadne z nich nie spało tamtej nocy. Michał wiercił się na kanapie widząc przed oczami Karola robiącego mdląco słodkie miny do Asi i Asię, która intensywnie grzebała widelcem w serniku. Wiedział, że jest impulsywny  i że musi nad tym pracować toteż okazał się bardzo cierpliwy dosiadając się do stolika niezakochanych. Obserwował Karola już od jakiegoś czasu tłumacząc sobie, że to zwykły zbieg okoliczności, ale kiedy zobaczył Jaworską siedzącą z Karolem  krew zagotowała się w nim i nie przestała buzować do rana. Pocieszające było to, że był bardziej taktowny niż zazwyczaj.
Nazajutrz wstał bardzo wcześnie rano i pospiesznie dojadając kawałki wczorajszej bardzo późnej kolacji wyszedł z mieszkania i pojechał na Orzechową.
Asia zamiast kręcić się w nocy na swoim nowym łóżku postanowiła przekuć ową sensowną bezsenność w przygotowanie dla Jasia najpyszniejszego śniadania i lodów na podwieczorek. W międzyczasie mogła myśleć o zaistniałej sytuacji pomiędzy nią, Michałem i Karolem. Słowa siatkarza utkwiły jej w głowie i przewijały się w niej do samego rana. Od analizowania oderwał ją Jaś, który wstał wyjątkowo wcześnie.

-Cześć Johnny, co tak wcześnie wstałeś?
-Och, znowu zapomniałaś.- skrzywił się Jaś. Asia poczuła ukłucie w sercu, bo wiedziała, że ostatnio nie spisywała się zbyt dobrze. Jaś popatrzył na nią wyjątkowo smutnym aczkolwiek wyrozumiałym wzrokiem.
-Dzisiaj idę na basen. Mam zajęcia korygujące.

Asia przypływie wyrzutów sumienia usiadła i ukryła twarz w dłoniach. Po jej bladych od nieprzespanej policzkach spłynęły ciepłe łzy. To były pierwsze od dawna chwile słabości. Jaś nie wiedział co dzieje się z jego siostrą więc nieśmiało podszedł do niej i spojrzał jej w oczy.

-No przecież nie gniewam się głuptasie.
-Jestem okropną siostrą.- przytuliła chłopaka.

Ich rodzinne chwile przerwało pukanie do drzwi, za bardzo energiczne jak na listonosza. Asia wstała ciężko z taboretu i nie wyglądając kto napastuje ich tak rano otworzyła drzwi.

-Wejdź- zaprosiła go do środka. Go czyli Michała- Jest 7 rano.
-I tak nie spałaś.
-Skąd ta pewność?
-Jesteś w dresie, masz zmęczone oczy, bladą cerę i nóż kuchenny w ręku. Pewnie poszukiwałaś wystarczająco dużej szynki, która przypominałaby moją niewyparzoną gębę i chciałaś się z nią rozprawić. Więc oto jest, moja morda!- pokłonił się soczyście.

Na twarzy Asi zagościł dawno niewidziany uśmiech. Odsunęła się o krok i wpuściła niezapowiedzianego gościa. Jaś wyglądał z kuchni wybałuszając oczy ze zdziwienia.  Michał podążył za Jaworską do kuchni gdzie Jaś wiercąc się niemiłosiernie na krześle zasiadał do naleśników.

-Zjesz…może z nami?

O dziwo żadne z nich nic nie mówiło, ale cisza, która nastała nie była krępująca. Jaś mruczał coś pod nosem jedząc naleśniki i popijając kakałem, a Michał nadzwyczaj spokojny jadł swoją niemałą porcję starając się nie ubrudzić swojej za dużej brody. Jaworska natomiast nie wierzyła w tą całą sytuację. Z resztą, nikt by nie uwierzył. Jaś po wyczyszczeniu talerza podziękował i spojrzał się Kubiakowi prosto w oczy.

-Ekhmmmm. Więc kochasz moją siostrę?- wzrok obojga dorosłych zatrzymał się na Jasiu, który z miną profesora oczekiwał na odpowiedź.
-Jasiek!- Asia o mały włos zadławiłaby się.
-A pytasz bo?
-Nie wierzę…- Jaworska rozłożyła bezradnie ręce.
-No wiesz. Jest sama, nawet ładna, bystra i dobrze gotuje.
-Fakt, całkiem dobre te naleśniki.- Kubiak zaśmiał się dobre bawiąc się całą sytuacją.
-Halo! Ja tu siedzę!
-No i w ostateczności mógłbyś się z nią ożenić, a ja mógłbym z wami zamieszkać.
-Idź się spakować. Ale to już!
Chłopaki wymienili spojrzenia i uśmiechy doprowadzając Asię do szału.
-Durnie!

Zostali w jadalni sami wprowadzając niezręczną atmosferę. Oparli się o blat i trzymając dwa kubki gorącej kawy z mlekiem bez cukru co jakiś czas oglądali swoje płytki paznokci medytując nad ich stanem mineralnym.

-Co do wczoraj…- zaczął drwal- Zachowałem się jak debil, choć nie twierdzę, że jestem normalny.
-Hmmm, rozumiem, że to są przeprosiny.
-Nie. To znaczy tak!
-Och, zdecyduj się.
-Przepraszam. I proszę nie pakuj się w Karola…
-Michał, każdy z nas ma swoje życie…
-Nie kończ.

Jasiek wyszedł ze swojego pokoju niosąc ze sobą torbę sportową przewieszoną przez ramię lecz zatrzymał się ostentacyjnie stawiając ją na podłodze i patrząc na dorosłych.

-Asia, spóźnimy się!- Aśka zreflektowała się szybko w sytuacji i minutę później wszyscy zbiegali na dół.
-Zapraszam do taksówki-mrugnął okiem do blondynki.
-Jedziesz z nami?- zapytał Jasiek.
-Nie wiem czy szefowa się zgodzi.- puścił do Jasia oko.

Asia udała, że nie słyszała i zasiadła na przednim siedzeniu obok kierowcy. W czasie jazdy słyszała jak chłopcy rozmawiają w najlepsze. Zdała sobie sprawę, że szybko złapali ze sobą kontakt czego obawiała się odkąd Michał pojawił się w drzwiach. Musiała to wszystko skończyć zanim na dobre się zaczęło.
Telefon Asi rozdzwonił się i kobieta patrząc na wyświetlacz czuła jak wszystko w niej zamiera.

-Coś się stało?- szepnął Kubiak widząc jej nietęgą minę.

Asia przyłożyła telefonio ucha i wsłuchiwała się w wypowiadane do słuchawki słowa.  Kiwała głową i mruczała do słuchawki. Jej kolana podrygiwały, a palcami wystukiwała palcami nierówny rytm. Była widocznie podekscytowana lub zdenerwowana, ciężko mu było to określić. Musiał przyznać, że rodzeństwo było bardzo ze sobą zżyte, bo gdy jedno nie było w stanie usiedzieć spokojnie przy telefonie, drugie nie odrywało  od pierwszego wzroku.

-Asia?- zapytał gdy dziewczyna odłożyła telefon.
-Michał, czy to też twoja sprawka?
-O czym ty mówisz?- zapytał podejrzliwie. Asia dała znać, że za chwile porozmawiają o tym telefonie. Kubiak poczuł się doroślej niż zwykle gdy Asia kazała iść Jaśkowi przebierać się do szatni, a sami zostali w samochodzie, by porozmawiać.
-Zadzwonili do mnie z PZPSu, mam stawić się jutro popołudniu na rozmowę i nie wiem czego będzie ona dotyczyć. Mam złe przeczucia. Martwię się, że Karol mógł coś nagadać.
-Mam ochotę wpieprzyć mu porządnie.- zacisnął ręce w pięści ze zdenerwowania.

Wysiedli z samochodu i odbili swoje opaski na bramce, udali się na trybuny i przez pewien czas zadumani nad zaistniałą sytuacją obserwowali Jaśka na zajęciach korekcyjnych.

-Świetnie pływa- odezwał się Michał odrywając uwagę  Asi od kłopotliwej sytuacji w pracy.
-Będą z niego ludzie.

Asia i Michał nie znali się w ogóle, ale połączeni w niemej rozmowie czuli jakby łączyło ich wszystko. Oboje patrzyli w taflę basenowej wody wdychając zniechęcający zapach chloru i obracając gumowe bransoletki wokół nadgarstków.

-Nad czym myślisz?- ciszę przerwał Kubiak. Aśka wzruszyła ramionami i opuściła głowę wpatrując się w swoje stopy.
-Jak mnie zwolnią, to nie wystawią pozytywnej opinii. Będę musiała wrócić do supermarketu.
-Nie wrócisz do supermarketu.- stwierdził jasno i wyraźnie.
-Nic innego nie potrafię.
-O czym my w ogóle rozmawiamy?!  Nigdzie indziej się nie wybierasz!

Jego pewność o losy Asi pokrzepiła dziewczynę, ale nie usunęła z jej głowy obaw o dalsze życie rodzeństwa. Postanowiła nie martwić się do jutra odcinając temat pracy i skupiła się na postępach Jasia w pływaniu i postawie.

-Asia, miałabyś coś przeciwko gdybyśmy wybrali się na kolację?

Aśka spojrzała Michałowi głęboko w oczy skupiając się na jego tęczówkach. Tamtego dnia nie miał okularów, jedynie soczewki, które w inny sposób odbijały światło dając znać o swojej obecności. Dziewczyna nie do końca wiedziała co ma odpowiedzieć, bo serce mówiło co innego, natomiast rozum kompletnie temu zaprzeczał.

-Proszę, zrób mi tą przyjemność.
„Michał Kubiak zaprosił mnie na kolację. Ba! On mnie prosił! Ha i to facet z moich snów!”
-Michał…
-No proszę, ten jeden raz! Nie bądź zołzą, nie jesteś przecież ruda- zatrzepotał rzęsami.

Mimowolny uśmiech zagościł na twarzy Aśki i już wiedziała co mu odpowie. Totalne szaleństwo w jej wykonaniu.

-Dobrze, ale nie obiecuj sobie fajerwerków.

Z podekscytowania podrygiwał nogami czym rozbawił Aśkę. Udali się w okolice szatni czekając na Jasia. Co chwila patrzyli się na siebie nic nie mówiąc, prawdopodobnie nie wierząc, że w końcu pójdą na randkę.

-Hej, tu jestem! Jedziemy?

Wyprawili się w drogę powrotną do  mieszkania Asi i Jasia. Po drodze żadne z nich nic nie mówiło, a Jaś zasnął na tylnim siedzeniu zmęczony półtora godzinnym treningiem korekcyjnym. Droga na Orzechową minęła w skrępowaniu i małych, ukrytych uśmieszkach obojga. Z zamyślenia wyrwał ją głos Michała.

-Jesteśmy na miejscu.

Asia delikatnie obudziła Jasia i posłała go do mieszkania, sama stojąc z Michałem pod blokiem i oglądając swoje paznokcie z każdej możliwej strony. Nagle poczuła dotyk na swoim podbródku oraz jak jej głowa powoli unosi się nie swoją wolą do góry.

-O 18 w restauracji na Placowej. Nie spóźnij się.

_____________________________________________
Kolejny rozdział za nami, i kolejny wstawiony po długim czasie. Wybaczcie mi to moje lenistwo (?)
Zapraszam do czytania i komentowania :)