środa, 28 czerwca 2017

9 los

"W tym hotelowym pokoju nacieszmy się"


-Jasiek! Spóźnisz się do szkoły!- Jaworska krzyknęła na swojego najukochańszego podopiecznego.
Johny zwlókł się z łóżka i pozalepianymi oczami zjawił się w już w pełni wyposażonej kuchni. Zajął miejsce na swoim miejscu przy nowo zakupionym stole, oparł ręce na klatce piersiowej i spojrzał buńczucznie w oczy siostry.

-Weź ty się ogarnij- mruknął pod nosem.
-Jak ty do mnie mówisz?- zdziwiła się Aśka.
-No tak, każę ci się ogarnąć. Budzisz mnie już 2 dzień do szkoły o 7.
-A masz na później? Oh, sorry, nie pamiętam.
-Nie. Mam ferie- wstał i ruszył do swojego pokoju wziąwszy kawę Inkę i naleśniki ze stołu.

W Aśce narastała frustracja. Każdego dnia, każdej wolnej chwili. Wir pracy nie rozwiązywał sprawy i nie mógł być jej antidotum. Dzisiaj miała dzień wolny. Z rozkazu szefa, bo od jakiegoś czasu była bezużyteczna. Uleczyć jej pierdołowatość miał dłuższy weekend i chwila relaksu z Jasiem. Nic z tego. Było jeszcze gorzej. 

Jasiek wymagał teraz więcej czasu, bo przecież od września zaczął gimnazjum, jako ostatni przed zmianami. Asia nie mogła wyjść z podziwu, że zdał tak dobrze szkołę i dostał się do bardzo dobrego gimnazjum. Motywowała się do działania właśnie nim, ale ostatnio sama wymagała pomocy. Jej rozmyślania przerwał brat, który cicho przemknął obok niej, wstawiając naczynia do zmywarki. Stanął i objął siostrę wtulając głowę w jej szyję. Kiedy tak zdążył urosnąć? Zastanawiała się.

-Gdyby mnie chłopaki zobaczyli…
-A gdyby dziewczyny cię zobaczyły…nie opędziłbyś się.
-Mmm. Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać- zapadła głucha cisza.
-To nie jest najlepszy pomysł- odchrząknęła.
-Jeszcze nie miałaś okazji mi wytłumaczyć dlaczego.
-I nie chcę cię tym obciążać.

Jasiek nie miał pojęcia co się stało w Japonii. I najlepiej, żeby się nie dowiedział. Rodzeństwo utkwiło w objęciach. Asia tuliła brata z matczyną miłością wmawiając sobie, że wszystkie wydarzenia ostatnich dni rozmyją się w czasoprzestrzeni, a atmosfera w ich domu wróci do tej sprzed poznania Michała. No właśnie, teraz odliczała czas w kategoriach „przed” i „po” Michale.

***Kilka godzin później***

-Wychodzisz?- zza drzwi wyjrzał Jaś.
-Tak- ocenił czy wychodzi na randkę, czy po prostu.
-Mogę iść z tobą?
-Idę do pracy na chwilę.
-Przecież masz wolne- zdziwił się młodzieniec.
Asia podeszła do Jasia i ująwszy go za ramiona głęboko spojrzała mu w oczy i na wydechu wyżaliła się w 10%.
-Nawet nie wiesz ile mnie kosztuje „nic nierobienie”. Każda chwila kiedy z kimś nie rozmawiam jest wypełniona tym przeklętym dupkiem. Kroję chleb- Kubiak, idę do sklepu- Kubiak…. Muszę, po prostu muszę wyjść…
-Mogę go zbić za ciebie?
-Jakby to coś dało to sama bym to zrobiła- uśmiechnęła się drżącymi wargami.

Asia wyszła z mieszkania zamykając na klucz i oddając go Jasiowi, który poszedł do kolegi grać w jakieś gry. Miała teraz 40 minut przemyśleń i rozważań. Choć to nadal nic w porównaniu do tych miesięcy spędzonych na analizowaniu wszystkiego od tamtego wieczoru w Japonii gdy poszli na kolację.

Już setny raz w jej głowie pojawiła się wizja tego ostatniego wieczoru razem. Michał zadzwonił, że czeka już w hotelowym lobby więc ostatni raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wyglądała wyjątkowo dobrze- „jak nie ona” pomyślała. Złapała małą kopertówkę i wolnym krokiem zeszła na dół uważając, żeby nie wywalić się w swoim stylu klasycznym. Ostatni schodek pokonała trzymając Michała za rękę. Wyglądał rewelacyjnie, pachniał jeszcze lepiej. Tak ją to odurzyło, że zapomniała dlaczego nie powinna się z nim spotykać. I nie przypomniała sobie o tym do końca wieczoru i nocy.
-Jesteś zjawiskowa- szepnął jej do ucha. Wsiedli do samochodu w momencie gdy z głośników dało się słyszeć Eda Sheerana z jego „Thinking out loud”. „Super, zrobiło się nastrojowo” pomyślała- Nic nie mówisz- w końcu stwierdził. Jaworska uśmiechnęła się patrząc w tęczówki Michała.

Tokio nocą było piękne, jedyne takie miejsce na ziemi. Masa bilboardów, knajp, ulicznych sprzedawców, dookoła pełno ludzi gawędzących między sobą. To wszystko wydawało się wręcz idealne i zbyt piękne by było możliwe. 

Asia poczuła ciepły dotyk na skórze. To Michał trzymał ją za rękę i tak jak ona kontemplował atmosferę  miasta.  Oboje tkwili tak dłuższą chwilę zupełnie nie pamiętając o swoich zatargach i uprzedzeniach wobec siebie. Chwilo trwaj- chcieli rzec.

-Jesteśmy na miejscu- ciszę przerwał Michał.

Chwilę później wchodzili po fikuśnych schodach, które zdawały się nie mieć końca. Prowadziły na sam szczyt budynku, na taras na dachu.
Gwarne ulice Tokio były niczym w porównaniu do widoku, który rozciągał się w oddali. Ciemne niebo z roziskrzonymi gwiazdami, a pod nimi panorama miasta, jedynego takiego. Milion świateł wokoło, głosy na ulicy gdzieś ucichły, a gdzieś w oddali słychać było tylko lekki wiatr pośród liści drzew. Natchniona spojrzała kolejny raz na Michała i bez wahania powiedziała:
-To jest piękne, jedyne takie. Michał… dziękuję, za to że mogę zobaczyć coś tak wspaniałego- wtuliła głowę w jego podbródek  gdzie sięgała w 12 centymetrowych obcasach.
-Do usług, madame- gdyby nie kelner, który chrząknął znacząco staliby niczym zaczarowani i patrzyli na tą krainę.

Przez chwilę czuła się jak księżniczka siedząc w pięknej sukni, na którą jeszcze kilka miesięcy temu nie mogłaby sobie pozwolić, z mężczyzną, który wcześniej wydawał się niedostępny. W tamtym momencie żyła w pięknej mydlanej bańce.

-Zacznijmy od nowa. Wymarzmy tamto co było- zaczął Michał podnosząc kieliszek wina do góry w formie toastu- Za pierwsze trudne początki i te nowe, lepsze.

Kubiak ucałował jej dłoń i zaprosił do tańca. Zero skrępowania, czysta chemia między nimi. Ten jego uwodzicielski zapach jeszcze bardziej zbliżył Asię do siatkarza. Straciła głowę, tą racjonalnie myślącą jednostkę mocy, która zawsze słusznie podejmowała decyzję. Koniec, kaput, system się zawiesił, tak jak ona na szyi Michała. Już nie pamiętała dlaczego była na niego zła, to uczucie uleciało w przestrzeń Tokio.  Powolne takty muzyki relaksowały i żadne z nich nie zarejestrowało upływającego czasu, jakby wszystko się zatrzymało. 

-Chyba chcą, żebyśmy już sobie poszli-szepnął jej do ucha, wprawiając jej skórę w lekkie drżenie.
 Obejrzała się i zobaczyła kelnerów, którzy z dezaprobatą kręcili głowami patrząc na zegarki. Zarumieniona Asia pozwoliła sobie założyć płaszcz i ruszyli do drzwi. Taksówka już czekała na nich przy wejściu głównym

-To był miły wieczór.
-Był? Nikt nie twierdzi, że się skończył-odparł Michał.
-Jaś na mnie czeka, wracajmy.
-W takim razie dziękuję za ten wieczór- zbliżył usta do jej dłoni i mogłaby przysiąc, że czuła jego oddech również na kręgosłupie. Była tego wieczoru małomówna więc uśmiechnęła się do niego i mocniej zacisnęła palce wokół jego dłoni.

Tak samo ściskała jego dłoń gdy zamykał za nimi drzwi hotelowego pokoju i składał na jej ustach najczulsze pocałunki. To był ten moment, który Asia wyrzuca sobie stale. Moment, w którym zapomniała o bożym świecie. Nie mogła się tłumaczyć, że to przez wino, bo wypiła tylko pół kieliszka więc to było nic innego jak zwykła głupota. Głupota zaprowadziła ją do najodleglejszych rozkoszy, do czułości o których dawno nie pamiętała. A teraz? Teraz niezaprzeczalnie żałuje. Żałuje magii tamtego wieczoru, kolacji, najlepszego seksu, jego objęć, nocy razem i poranka.

Przeciągając się w najlepsze w jedwabnej pościeli na łóżku w rozmiarze XXXL zauważyła, że była sama. Pierwsza myśl, zresztą naiwna, jaka jej przyszła do głowy była taka, że gdzieś tam był, w kuchni, łazience, szafie, pod łóżkiem, gdziekolwiek.  Ale nie, nie było go, nigdzie. Była za to ona- upokorzona siedziała na łóżku z kartką w ręce. Lakoniczne „Było cudownie.” uzmysłowiło jej jaki błąd zrobiła. Dała się uwieść mężczyźnie, który bezceremonialnie zostawił ją po wspólnej nocy samą w hotelowym pokoju. Klasyka gatunku, czyta się o tym przecież w romansidłach. 

Teraz gdy maszerowała do PZPSu czuła tylko gorycz porażki. Dobrze, że miała swój gabinet, bo nie zniosłaby tych wszystkich spojrzeń i szeptów za plecami.

-Pani Joasiu, przecież ma pani wolne- zdziwił się prezes widząc ją wychodzącą z windy.
-Mam, ale chciałam uporządkować sobie gabinet- skłamała.  

Prezes ustąpił jej miejsca i pożegnali się uśmiechami. Kątem oka zauważyła Michała, który przemykał się właśnie schodami jak szczur udając niewidzialnego. „Brawo Kubiak, zupełnie jak na następny dzień po naszym ostatnim spotkaniu.”- stwierdziła sama siebie. Prezes też go zauważył więc zatrzymał siatkarza zagadujac o treningi w Japonii. Chciał nie chciał Kubiak musiał zatrzymać się na pogawędkę. Tymczasem Asia ulotniła się do swojego gabinetu.


______________________________________________
Tak, wróciłam i obiecują poprawę. Żadne usprawiedliwienie nie będzie dobre za tak długą nieobecność. 
 Czekajcie na kolejny los za tydzień o tej samej porze. 
Całuję, Meg R