Restauracja na Placowej
Zgodnie z oczekiwaniami
żadne z nich nie spało tamtej nocy. Michał wiercił się na kanapie widząc przed
oczami Karola robiącego mdląco słodkie miny do Asi i Asię, która intensywnie
grzebała widelcem w serniku. Wiedział, że jest impulsywny i że musi nad tym pracować toteż okazał się
bardzo cierpliwy dosiadając się do stolika niezakochanych. Obserwował Karola
już od jakiegoś czasu tłumacząc sobie, że to zwykły zbieg okoliczności, ale
kiedy zobaczył Jaworską siedzącą z Karolem
krew zagotowała się w nim i nie przestała buzować do rana. Pocieszające
było to, że był bardziej taktowny niż zazwyczaj.
Nazajutrz wstał bardzo
wcześnie rano i pospiesznie dojadając kawałki wczorajszej bardzo późnej kolacji
wyszedł z mieszkania i pojechał na Orzechową.
Asia zamiast kręcić się
w nocy na swoim nowym łóżku postanowiła przekuć ową sensowną bezsenność w
przygotowanie dla Jasia najpyszniejszego śniadania i lodów na podwieczorek. W
międzyczasie mogła myśleć o zaistniałej sytuacji pomiędzy nią, Michałem i
Karolem. Słowa siatkarza utkwiły jej w głowie i przewijały się w niej do samego
rana. Od analizowania oderwał ją Jaś, który wstał wyjątkowo wcześnie.
-Cześć Johnny, co tak
wcześnie wstałeś?
-Och, znowu
zapomniałaś.- skrzywił się Jaś. Asia poczuła ukłucie w sercu, bo wiedziała, że
ostatnio nie spisywała się zbyt dobrze. Jaś popatrzył na nią wyjątkowo smutnym
aczkolwiek wyrozumiałym wzrokiem.
-Dzisiaj idę na basen.
Mam zajęcia korygujące.
Asia przypływie
wyrzutów sumienia usiadła i ukryła twarz w dłoniach. Po jej bladych od
nieprzespanej policzkach spłynęły ciepłe łzy. To były pierwsze od dawna chwile
słabości. Jaś nie wiedział co dzieje się z jego siostrą więc nieśmiało podszedł
do niej i spojrzał jej w oczy.
-No przecież nie
gniewam się głuptasie.
-Jestem okropną
siostrą.- przytuliła chłopaka.
Ich rodzinne chwile
przerwało pukanie do drzwi, za bardzo energiczne jak na listonosza. Asia wstała
ciężko z taboretu i nie wyglądając kto napastuje ich tak rano otworzyła drzwi.
-Wejdź- zaprosiła go do
środka. Go czyli Michała- Jest 7 rano.
-I tak nie spałaś.
-Skąd ta pewność?
-Jesteś w dresie, masz
zmęczone oczy, bladą cerę i nóż kuchenny w ręku. Pewnie poszukiwałaś
wystarczająco dużej szynki, która przypominałaby moją niewyparzoną gębę i
chciałaś się z nią rozprawić. Więc oto jest, moja morda!- pokłonił się
soczyście.
Na twarzy Asi zagościł
dawno niewidziany uśmiech. Odsunęła się o krok i wpuściła niezapowiedzianego
gościa. Jaś wyglądał z kuchni wybałuszając oczy ze zdziwienia. Michał podążył za Jaworską do kuchni gdzie
Jaś wiercąc się niemiłosiernie na krześle zasiadał do naleśników.
-Zjesz…może z nami?
O dziwo żadne z nich
nic nie mówiło, ale cisza, która nastała nie była krępująca. Jaś mruczał coś
pod nosem jedząc naleśniki i popijając kakałem, a Michał nadzwyczaj spokojny
jadł swoją niemałą porcję starając się nie ubrudzić swojej za dużej brody.
Jaworska natomiast nie wierzyła w tą całą sytuację. Z resztą, nikt by nie
uwierzył. Jaś po wyczyszczeniu talerza podziękował i spojrzał się Kubiakowi
prosto w oczy.
-Ekhmmmm. Więc kochasz
moją siostrę?- wzrok obojga dorosłych zatrzymał się na Jasiu, który z miną
profesora oczekiwał na odpowiedź.
-Jasiek!- Asia o
mały włos zadławiłaby się.
-A pytasz bo?
-Nie wierzę…-
Jaworska rozłożyła bezradnie ręce.
-No wiesz. Jest
sama, nawet ładna, bystra i dobrze gotuje.
-Fakt, całkiem
dobre te naleśniki.- Kubiak zaśmiał się dobre bawiąc się całą sytuacją.
-Halo! Ja tu
siedzę!
-No i w
ostateczności mógłbyś się z nią ożenić, a ja mógłbym z wami zamieszkać.
-Idź się
spakować. Ale to już!
Chłopaki
wymienili spojrzenia i uśmiechy doprowadzając Asię do szału.
-Durnie!
Zostali w
jadalni sami wprowadzając niezręczną atmosferę. Oparli się o blat i trzymając
dwa kubki gorącej kawy z mlekiem bez cukru co jakiś czas oglądali swoje płytki
paznokci medytując nad ich stanem mineralnym.
-Co do wczoraj…-
zaczął drwal- Zachowałem się jak debil, choć nie twierdzę, że jestem normalny.
-Hmmm, rozumiem,
że to są przeprosiny.
-Nie. To znaczy
tak!
-Och, zdecyduj
się.
-Przepraszam. I
proszę nie pakuj się w Karola…
-Michał, każdy z
nas ma swoje życie…
-Nie kończ.
Jasiek wyszedł
ze swojego pokoju niosąc ze sobą torbę sportową przewieszoną przez ramię lecz
zatrzymał się ostentacyjnie stawiając ją na podłodze i patrząc na dorosłych.
-Asia, spóźnimy
się!- Aśka zreflektowała się szybko w sytuacji i minutę później wszyscy
zbiegali na dół.
-Zapraszam do
taksówki-mrugnął okiem do blondynki.
-Jedziesz z
nami?- zapytał Jasiek.
-Nie wiem czy
szefowa się zgodzi.- puścił do Jasia oko.
Asia udała, że
nie słyszała i zasiadła na przednim siedzeniu obok kierowcy. W czasie jazdy
słyszała jak chłopcy rozmawiają w najlepsze. Zdała sobie sprawę, że szybko
złapali ze sobą kontakt czego obawiała się odkąd Michał pojawił się w drzwiach.
Musiała to wszystko skończyć zanim na dobre się zaczęło.
Telefon Asi
rozdzwonił się i kobieta patrząc na wyświetlacz czuła jak wszystko w niej
zamiera.
-Coś się stało?-
szepnął Kubiak widząc jej nietęgą minę.
Asia przyłożyła
telefonio ucha i wsłuchiwała się w wypowiadane do słuchawki słowa. Kiwała głową i mruczała do słuchawki. Jej
kolana podrygiwały, a palcami wystukiwała palcami nierówny rytm. Była widocznie
podekscytowana lub zdenerwowana, ciężko mu było to określić. Musiał przyznać,
że rodzeństwo było bardzo ze sobą zżyte, bo gdy jedno nie było w stanie
usiedzieć spokojnie przy telefonie, drugie nie odrywało od pierwszego wzroku.
-Asia?- zapytał
gdy dziewczyna odłożyła telefon.
-Michał, czy to
też twoja sprawka?
-O czym ty mówisz?-
zapytał podejrzliwie. Asia dała znać, że za chwile porozmawiają o tym
telefonie. Kubiak poczuł się doroślej niż zwykle gdy Asia kazała iść Jaśkowi
przebierać się do szatni, a sami zostali w samochodzie, by porozmawiać.
-Zadzwonili do
mnie z PZPSu, mam stawić się jutro popołudniu na rozmowę i nie wiem czego
będzie ona dotyczyć. Mam złe przeczucia. Martwię się, że Karol mógł coś
nagadać.
-Mam ochotę
wpieprzyć mu porządnie.- zacisnął ręce w pięści ze zdenerwowania.
Wysiedli z
samochodu i odbili swoje opaski na bramce, udali się na trybuny i przez pewien
czas zadumani nad zaistniałą sytuacją obserwowali Jaśka na zajęciach
korekcyjnych.
-Świetnie pływa-
odezwał się Michał odrywając uwagę Asi
od kłopotliwej sytuacji w pracy.
-Będą z niego
ludzie.
Asia i Michał nie
znali się w ogóle, ale połączeni w niemej rozmowie czuli jakby łączyło ich
wszystko. Oboje patrzyli w taflę basenowej wody wdychając zniechęcający zapach
chloru i obracając gumowe bransoletki wokół nadgarstków.
-Nad czym
myślisz?- ciszę przerwał Kubiak. Aśka wzruszyła ramionami i opuściła głowę
wpatrując się w swoje stopy.
-Jak mnie
zwolnią, to nie wystawią pozytywnej opinii. Będę musiała wrócić do
supermarketu.
-Nie wrócisz do
supermarketu.- stwierdził jasno i wyraźnie.
-Nic innego nie
potrafię.
-O czym my w
ogóle rozmawiamy?! Nigdzie indziej się
nie wybierasz!
Jego pewność o
losy Asi pokrzepiła dziewczynę, ale nie usunęła z jej głowy obaw o dalsze życie
rodzeństwa. Postanowiła nie martwić się do jutra odcinając temat pracy i
skupiła się na postępach Jasia w pływaniu i postawie.
-Asia, miałabyś
coś przeciwko gdybyśmy wybrali się na kolację?
Aśka spojrzała
Michałowi głęboko w oczy skupiając się na jego tęczówkach. Tamtego dnia nie
miał okularów, jedynie soczewki, które w inny sposób odbijały światło dając
znać o swojej obecności. Dziewczyna nie do końca wiedziała co ma odpowiedzieć,
bo serce mówiło co innego, natomiast rozum kompletnie temu zaprzeczał.
-Proszę, zrób mi
tą przyjemność.
„Michał Kubiak
zaprosił mnie na kolację. Ba! On mnie prosił! Ha i to facet z moich snów!”
-Michał…
-No proszę, ten
jeden raz! Nie bądź zołzą, nie jesteś przecież ruda- zatrzepotał rzęsami.
Mimowolny
uśmiech zagościł na twarzy Aśki i już wiedziała co mu odpowie. Totalne
szaleństwo w jej wykonaniu.
-Dobrze, ale nie
obiecuj sobie fajerwerków.
Z
podekscytowania podrygiwał nogami czym rozbawił Aśkę. Udali się w okolice
szatni czekając na Jasia. Co chwila patrzyli się na siebie nic nie mówiąc,
prawdopodobnie nie wierząc, że w końcu pójdą na randkę.
-Hej, tu jestem!
Jedziemy?
Wyprawili się w
drogę powrotną do mieszkania Asi i
Jasia. Po drodze żadne z nich nic nie mówiło, a Jaś zasnął na tylnim siedzeniu
zmęczony półtora godzinnym treningiem korekcyjnym. Droga na Orzechową minęła w
skrępowaniu i małych, ukrytych uśmieszkach obojga. Z zamyślenia wyrwał ją głos
Michała.
-Jesteśmy na
miejscu.
Asia delikatnie
obudziła Jasia i posłała go do mieszkania, sama stojąc z Michałem pod blokiem i
oglądając swoje paznokcie z każdej możliwej strony. Nagle poczuła dotyk na
swoim podbródku oraz jak jej głowa powoli unosi się nie swoją wolą do góry.
-O 18 w
restauracji na Placowej. Nie spóźnij się.
_____________________________________________
Kolejny rozdział za nami, i kolejny wstawiony po długim czasie. Wybaczcie mi to moje lenistwo (?)
Zapraszam do czytania i komentowania :)