Mam cię!
Asia wyruszyła na umówione spotkanie z prezesem
PZPSu. Kolana miała jak z waty toteż nie zaryzykowała drogi na piechotę i
zadzwoniła po taksówkę, która miała ją dowieźć na miejsce. Gdy już podjeżdżała
pod budynek zobaczyła Michała stojącego pod wejściem z bukietem herbacianych
róż. W ostatniej chwili poprosiła kierowcę:
-Proszę zajechać z drugiej strony budynku.
-Tylne wejście?
-Tak.
Asia korzystała czasami z tylnego wejścia i windy
lub schodów spiesząc się na autobus. Tego dnia skorzystała by uniknąć Michała.
Pod gabinetem prezesa czaiło się jeszcze kilka osób równie znerwicowanych co
Asia.
-O! Pani Joanno, zapraszam- zza jej pleców wyłonił
się sam prezes z filiżanką mocnej herbaty z dwoma łyżeczkami ksylitolu zamiast
cukru i małym czekoladowym bezglutenowym ciasteczkiem. Pozostałe osoby
popatrzyły na nią nie wiedząc do końca co się dzieje i czego tu chce ta
stażystka z działu kontaktu z mediami.
-Pani Joanno ostatnio PZPS przechodzi burzliwy czas
i następują konkretne zmiany, niektóre lepsze inne mniej. Dotyczy to również
pani.- prezes popatrzył na Joasię nieodgadnionym wzrokiem- Doceniam pani
zaangażowanie w pracę tutaj, ale…
-Wiem, rozumiem. Nie zagrzeję tu miejsca, proszę
wierzyć, że starałam się jak mogłam.
-Wierzę i szanuję. Owszem nie będzie możliwości
dalszej pracy w biurze z Karolem, co wcale nie oznacza, że nie znajdzie pani
pracy gdzie indziej.
Asia kiwnęła głową i spuściła wzrok na swoje drżące
ręce. Domyślała się od kilku dni, że nie zostanie w Związku, bo kto normalny by
ją przyjął na tak odpowiedzialnym stanowisku na stałe. Asia w milczeniu
słuchała prezesa dalej.
-PZPS jest jednym z ważniejszych związków w polskim
sporcie dlatego zależy nam na zorganizowaniu grupy pracowników, którzy będą
niezawodni i zawsze z gotowymi pomysłami.
„A ja nie jestem na tyle bystra, tak mówił tata”-
nasunęła jej się taka refleksja.
-Dlatego też niestety proszę się zgłosić do biura po stertę dokumentów do podpisania.
Wśród nich znajduje się nowy angaż ze wszystkimi szczegółami. Proszę sobie
zarezerwować czas na wakacje, bo leci pani wraz z reprezentacją i pozostałymi
pracownikami wydziału do Tokyo na turniej kwalifikacyjny.
-Słucham? To nie zwalniacie mnie?- Asia otworzyła
buzię ze zdziwienia.
-Nie pani Asiu, my doceniamy dobrych pracowników. Ma
pani doskonałe referencje. Jest pani komunikatywna i pyskata, czyli doskonały
materiał na pracownika kontaktu z mediami.
-Jest mały szkopuł… Jestem sama i mam na wychowaniu
dwunastolatka… Nie mogę pojechać, nie mam go z kim zostawić…
-Przewidzieliśmy to. Jaś, bo chyba tak ma na imię,
poleci z panią…
Asia jeszcze przez dwie godziny po wszystkim nie
mogła uwierzyć we własne szczęście. Ktoś ją docenił i nie był to Jaś, który
doceniał wszystko co dla niego zrobiła…
-Jaś, gdzie jesteś?- Asia weszła do mieszkania
rozglądając się po wszystkich pomieszczeniach i znalazła go śpiącego na łóżku z
lekturą w ręku.
Wzięła jego książkę i odłożyła na biurko
przykrywając młodziaka kocem w Angry Birds. Chwilę później telefon zawibrował w
kieszeni płaszczyka, którego jeszcze nie zdjęła po wejściu do domu. Na
wyświetlaczy pojawiło się okienko z powiadomieniami nieodebranych 7
połączeniach i 2 wiadomości. Wszystko to od Michała, który z uporem maniaka
próbował się do niej do dzwonić.
„Czekam pod budynkiem. Nie ucieknij mi.”
„Szukałem cię. Nie chcą mi powiedzieć po co była ta
rozmowa. Będę o 20.00”
Asia spojrzała na zegarek i z ulgą przyjęła
wiadomość, że jest 19 i ma jeszcze trochę czasu na upłynnienie się z mieszkania
zanim Michał przybiegnie udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku.
Postanowiła zabrać Jasia do galerii handlowej na małe zakupy przed Tokyo.
Delikatnie obudziła go głaszcząc po buzi i szepnęła do ucha, że ma
niespodziankę, ale dowie się dopiero na lodach po zakupach.
Jaś bez wahania się zgodził i wskoczył szybko w
świeże ubranie i nerwowym krokiem ruszył wraz z Asią do galerii.
-Widziałaś się dzisiaj z Michałem?
-Nie, a co?
-Szukał cię. Zaproponowałem, żeby poczekał na
ciebie, ale po godzinie zrezygnował.
-Oh… Zdarza się.
-Znowu coś kombinujesz. Jak to ty….
-Co to znaczy „jak to ja”?
-Mówiłem ci kiedyś, że jesteś zbyt pyskata.
Nabroiłaś coś, a teraz go unikasz!- stwierdził profesorskim tonem.
-Tym razem było odwrotnie.
Johny zmarszczył brwi, ale nie pytał o więcej, bo
jak zawsze liczył, że siostra pójdzie po rozum do głowy i pogodzi się z
Michałem. Bo fajny koleś z niego.
Po udanych zakupach i setkach pytań po co te
walizki, szorty, koszulki, dresy i inne wygodne, mniej lub więcej markowe
rzeczy usiedli w lodziarni na drugim piętrze galerii, schowani za ścianką
działową zajadali lody. Jaś parzył ponad pucharkiem na Asią, która wydawać się
mogło nie dostrzegała jego krowich rzęs i zatroskanego kociego wzroku.
-Powiesz wreszcie coś? Po co to wszystko?
Wyprowadzamy się? Pewnie narozrabiałaś w pracy, dali ci wyprawkę i kazali
uciekać gdzie pieprz rośnie!- Jaś usiadł głęboko w fotelu i zmartwiony opuścił
głowę.
-Ekhmmm. Powiem ci, bo uschniesz zaraz. Owszem,
musimy wyjechać i tak dostałam pieniądze, ale nie jest to wyprawka. Dostaliśmy
pieniążki od PZPSu, żebyśmy oboje wyszykowali się na przygodę życia-
młodzieniec podniósł wzrok i nie rozumiejąc zadał pytanie.
-Jak to? Jedziemy na wakacje?
-Tak jakby- widząc, że nie wyjaśniła wszystkiego
dodała- Lecimy za granicę. Daleko, ale żeby być blisko siatkarzy- w tym
momencie doszło do niej, że będzie widziała Michała co najmniej 3 razy
dziennie.
-Będziemy jeździć na mecze? Super!
-Lepiej. Będziemy jeść i rozmawiać z nimi każdego
dnia.
-Nie rozumiem już nic!
-Lecimy do Tokyo na turniej kwalifikacyjny na
Igrzyska Olimpijskie- widziała jak wszystkie radości świata spłynęły do oczu
Jasia, z otwartą buzią siedział i nie wiedział co powiedzieć.- Tylko nie chwal
się na razie w szkole. I zamknij buzię, bo przewiejesz zęby od klimatyzacji.
Jaś z tej radości nie marudził wciągając duże zakupy
na górę, a co więcej porozkładał je razem z Asią co sprawiło, że mogła sobie
pozwolić na godzinę relaksu.
-Asia, jakaś kartka leży pod drzwiami- do salonu
wszedł chłopiec niosąc siostrze kartkę- To do ciebie chyba.
Asia rozłożyła kartkę i z wrażenia oparła głowę o
oparcie fotela.
„Byłem
dzisiaj o 20. Nie było Ciebie ani Jasia. Mam nadzieję, że to tylko przypadek, a
nie to że mnie unikasz. Wiem, czujesz się zakłopotana ostatnimi wydarzeniami,
ale to jakoś się może udać. Byłem u Ciebie w biurze, ale Karol nie chciał mi powiedzieć
po co Prezes Cię do siebie wezwał. Mam nadzieję, że wszystko poszło dobrze.
Michał”
3 dni później Asia siedziała wraz z resztą delegacji
na hali odpraw. To było takie dziwne dla niej uczucie. Ich życie wywracało się
właśnie o 180 stopni. Czuła ciarki przechodzące po całym ciele myśląc o locie,
a ścisk w żołądku o nowym doświadczeniu, które zdobędzie w Tokyo. Ale przede
wszystkim myślała o Jasiu, który pewnie w tym momencie przeżywał przygodę życia i cieszyła się, że będzie w niej
uczestniczyć. Sprawę poprawiał fakt, że nie był jedynym dzieckiem na tej
wyprawie i mógł chociaż trochę odetchnąć dziecięcą radością.
-I teraz powiedz mi, że nie opłacało się uczyć
angielskiego-szturchnęła małego w żebro.
Michał wpadł w wir treningów z dwóch powodów. Po
pierwsze: był kapitanem i to na jego barkach spoczywała teraz gra jego zespołu.
Po drugie: musiał zapomnieć Asi. Musiał przestać godzinami się domyślać o co
jej właściwie chodziło. Widział zawód w jej oczach po telefonie od matki
swojego dziecka, ale nie myślał o tym, że jest zazdrosna…
„A może rzeczywiście była? Ale o co? O małą? O matkę
dziecka? Nie. Ona jest rozsądna. Musiała więc mieć jakiś racjonalny powód.” Tłumaczył
sobie całymi dniami, aż zajął się treningami i nie miał czasu myśleć o niczym
innym.
Pierwszy mecz grali z Kanadą i Michał najpierw odbył
krótki trening siłowy, a później pozwolił sobie na chwilę relaksu ze
słuchawkami w uszach. Siedząc w holu dostępnym tylko dla prasy, sportowców i
ich staffu i nie minęła chwila, a szmer tych wszystkich osób go znużył i przymknął
oczy na parę chwil. Otwierając oczy przemierzył wzrokiem zbyt jasne
pomieszczenie. Zainteresowała go jedna postać znikająca za rogiem i choć była
odwrócona do niego tyłem mógł przysiąc, że to Ona.
-Stary, gdzie ty byłeś?! Wszyscy cię szukali!
-Kubiak, jazda do szatni- rozkazał trener i mimo że
nadal patrzył w tamto miejsce ruszył powoli do szatni.
Tam już nie było czasu na analizowanie. Wskazówki
trenera, mobilizacja i już znaleźli się na hali przywitani owacjami przez polskich
fanów. Światła na hali były wyjątkowo zimnej barwy co raziło go w oczy. Reszta
zawodników też czuła taki dyskomfort. Po zaśpiewaniu hymnu i ustawieniu się na
boisku Michał rozejrzał się po polskim Staffie i jego wzrok przykuła blondynka
w służbowej koszulce reprezentacji Polski i identyfikatorem. Trzymała duży
tablet w dłoniach i swoimi malutkimi palcami szybko coś wystukiwała. W jednym
momencie ona także uniosła wzrok, ale nazbyt wysoko, by ich oczy mogły się spotkać.
-Mam cię- szepnął do siebie przyciągając jej wzrok.
Asia widziała go już od paru minut prężącego się na
boisku, ale wiedziała, że jedyne na czym musi skupić swój umysł to na notatkach
i wymianą zdań z administratorem FIVB, z którym wysyłała sobie na bieżąco
spostrzeżenia na temat meczu i zawodników. Kiedy mężczyzna po drugiej stronie
tabletu sformułował zdanie w sposób nie zrozumiały nawet dla niego samego
wzniosła wzrok w politowaniu nad męską próbą bycia zawoalowanym. Wzięła oddech
i spokojnie omiotła spojrzeniem halę i zawodników. Gdy tak patrzyła natrafiła
na parę jasnych oczu, które nie dały jej szansy odwrócenia wzroku.
-Świetnie. Przyłapałeś mnie.
_______________________________________________
No i znowu kawał czasu minął od mojego ostatniego z rozdziału. Im bliżej wakacji tym będę mieć więcej czasu na dopieszczanie Was rozdziałami.
Pozdrawiam, całuję.
Meg R.