"W tym hotelowym pokoju nacieszmy się"
-Jasiek! Spóźnisz się do szkoły!- Jaworska krzyknęła
na swojego najukochańszego podopiecznego.
Johny zwlókł się z łóżka i pozalepianymi oczami
zjawił się w już w pełni wyposażonej kuchni. Zajął miejsce na swoim miejscu
przy nowo zakupionym stole, oparł ręce na klatce piersiowej i spojrzał
buńczucznie w oczy siostry.
-Weź ty się ogarnij- mruknął pod nosem.
-Jak ty do mnie mówisz?- zdziwiła się Aśka.
-No tak, każę ci się ogarnąć. Budzisz mnie już 2
dzień do szkoły o 7.
-A masz na później? Oh, sorry, nie pamiętam.
-Nie. Mam ferie- wstał i ruszył do swojego pokoju
wziąwszy kawę Inkę i naleśniki ze stołu.
W Aśce narastała frustracja. Każdego dnia, każdej
wolnej chwili. Wir pracy nie rozwiązywał sprawy i nie mógł być jej antidotum.
Dzisiaj miała dzień wolny. Z rozkazu szefa, bo od jakiegoś czasu była
bezużyteczna. Uleczyć jej pierdołowatość miał dłuższy weekend i chwila relaksu
z Jasiem. Nic z tego. Było jeszcze gorzej.
Jasiek wymagał teraz więcej czasu, bo przecież od
września zaczął gimnazjum, jako ostatni przed zmianami. Asia nie mogła wyjść z
podziwu, że zdał tak dobrze szkołę i dostał się do bardzo dobrego gimnazjum. Motywowała
się do działania właśnie nim, ale ostatnio sama wymagała pomocy. Jej
rozmyślania przerwał brat, który cicho przemknął obok niej, wstawiając naczynia
do zmywarki. Stanął i objął siostrę wtulając głowę w jej szyję. Kiedy tak
zdążył urosnąć? Zastanawiała się.
-Gdyby mnie chłopaki zobaczyli…
-A gdyby dziewczyny cię zobaczyły…nie opędziłbyś
się.
-Mmm. Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać- zapadła
głucha cisza.
-To nie jest najlepszy pomysł- odchrząknęła.
-Jeszcze nie miałaś okazji mi wytłumaczyć dlaczego.
-I nie chcę cię tym obciążać.
Jasiek nie miał pojęcia co się stało w Japonii. I
najlepiej, żeby się nie dowiedział. Rodzeństwo utkwiło w objęciach. Asia tuliła
brata z matczyną miłością wmawiając sobie, że wszystkie wydarzenia ostatnich
dni rozmyją się w czasoprzestrzeni, a atmosfera w ich domu wróci do tej sprzed
poznania Michała. No właśnie, teraz odliczała czas w kategoriach „przed” i „po”
Michale.
***Kilka godzin później***
-Wychodzisz?- zza drzwi wyjrzał Jaś.
-Tak- ocenił czy wychodzi na randkę, czy po prostu.
-Mogę iść z tobą?
-Idę do pracy na chwilę.
-Przecież masz wolne- zdziwił się młodzieniec.
Asia podeszła do Jasia i ująwszy go za ramiona
głęboko spojrzała mu w oczy i na wydechu wyżaliła się w 10%.
-Nawet nie wiesz ile mnie kosztuje „nic
nierobienie”. Każda chwila kiedy z kimś nie rozmawiam jest wypełniona tym
przeklętym dupkiem. Kroję chleb- Kubiak, idę do sklepu- Kubiak…. Muszę, po
prostu muszę wyjść…
-Mogę go zbić za ciebie?
-Jakby to coś dało to sama bym to zrobiła-
uśmiechnęła się drżącymi wargami.
Asia wyszła z mieszkania zamykając na klucz i
oddając go Jasiowi, który poszedł do kolegi grać w jakieś gry. Miała teraz 40
minut przemyśleń i rozważań. Choć to nadal nic w porównaniu do tych miesięcy
spędzonych na analizowaniu wszystkiego od tamtego wieczoru w Japonii gdy poszli
na kolację.
Już setny raz w jej głowie pojawiła się wizja tego
ostatniego wieczoru razem. Michał zadzwonił, że czeka już w hotelowym lobby
więc ostatni raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wyglądała wyjątkowo
dobrze- „jak nie ona” pomyślała. Złapała małą kopertówkę i wolnym krokiem
zeszła na dół uważając, żeby nie wywalić się w swoim stylu klasycznym. Ostatni
schodek pokonała trzymając Michała za rękę. Wyglądał rewelacyjnie, pachniał
jeszcze lepiej. Tak ją to odurzyło, że zapomniała dlaczego nie powinna się z
nim spotykać. I nie przypomniała sobie o tym do końca wieczoru i nocy.
-Jesteś zjawiskowa- szepnął jej do ucha. Wsiedli do
samochodu w momencie gdy z głośników dało się słyszeć Eda Sheerana z jego „Thinking
out loud”. „Super, zrobiło się nastrojowo” pomyślała- Nic nie mówisz- w końcu
stwierdził. Jaworska uśmiechnęła się patrząc w tęczówki Michała.
Tokio nocą było piękne, jedyne takie miejsce na
ziemi. Masa bilboardów, knajp, ulicznych sprzedawców, dookoła pełno ludzi
gawędzących między sobą. To wszystko wydawało się wręcz idealne i zbyt piękne
by było możliwe.
Asia poczuła ciepły dotyk na skórze. To Michał
trzymał ją za rękę i tak jak ona kontemplował atmosferę miasta.
Oboje tkwili tak dłuższą chwilę zupełnie nie pamiętając o swoich
zatargach i uprzedzeniach wobec siebie. Chwilo trwaj- chcieli rzec.
-Jesteśmy na miejscu- ciszę przerwał Michał.
Chwilę później wchodzili po fikuśnych schodach,
które zdawały się nie mieć końca. Prowadziły na sam szczyt budynku, na taras na
dachu.
Gwarne ulice Tokio były niczym w porównaniu do
widoku, który rozciągał się w oddali. Ciemne niebo z roziskrzonymi gwiazdami, a
pod nimi panorama miasta, jedynego takiego. Milion świateł wokoło, głosy na
ulicy gdzieś ucichły, a gdzieś w oddali słychać było tylko lekki wiatr pośród
liści drzew. Natchniona spojrzała kolejny raz na Michała i bez wahania
powiedziała:
-To jest piękne, jedyne takie. Michał… dziękuję, za
to że mogę zobaczyć coś tak wspaniałego- wtuliła głowę w jego podbródek gdzie sięgała w 12 centymetrowych obcasach.
-Do usług, madame- gdyby nie kelner, który chrząknął
znacząco staliby niczym zaczarowani i patrzyli na tą krainę.
Przez chwilę czuła się jak księżniczka siedząc w
pięknej sukni, na którą jeszcze kilka miesięcy temu nie mogłaby sobie pozwolić,
z mężczyzną, który wcześniej wydawał się niedostępny. W tamtym momencie żyła w
pięknej mydlanej bańce.
-Zacznijmy od nowa. Wymarzmy tamto co było- zaczął
Michał podnosząc kieliszek wina do góry w formie toastu- Za pierwsze trudne
początki i te nowe, lepsze.
Kubiak ucałował jej dłoń i zaprosił do tańca. Zero
skrępowania, czysta chemia między nimi. Ten jego uwodzicielski zapach jeszcze
bardziej zbliżył Asię do siatkarza. Straciła głowę, tą racjonalnie myślącą
jednostkę mocy, która zawsze słusznie podejmowała decyzję. Koniec, kaput,
system się zawiesił, tak jak ona na szyi Michała. Już nie pamiętała dlaczego
była na niego zła, to uczucie uleciało w przestrzeń Tokio. Powolne takty muzyki relaksowały i żadne z
nich nie zarejestrowało upływającego czasu, jakby wszystko się zatrzymało.
-Chyba chcą, żebyśmy już sobie poszli-szepnął jej do
ucha, wprawiając jej skórę w lekkie drżenie.
Obejrzała się i zobaczyła
kelnerów, którzy z dezaprobatą kręcili głowami patrząc na zegarki. Zarumieniona
Asia pozwoliła sobie założyć płaszcz i ruszyli do drzwi. Taksówka już czekała
na nich przy wejściu głównym
-To był miły wieczór.
-Był? Nikt nie twierdzi, że się skończył-odparł
Michał.
-Jaś na mnie czeka, wracajmy.
-W takim razie dziękuję za ten wieczór- zbliżył usta
do jej dłoni i mogłaby przysiąc, że czuła jego oddech również na kręgosłupie.
Była tego wieczoru małomówna więc uśmiechnęła się do niego i mocniej zacisnęła
palce wokół jego dłoni.
Tak samo ściskała jego dłoń gdy zamykał za nimi drzwi
hotelowego pokoju i składał na jej ustach najczulsze pocałunki. To był ten
moment, który Asia wyrzuca sobie stale. Moment, w którym zapomniała o bożym
świecie. Nie mogła się tłumaczyć, że to przez wino, bo wypiła tylko pół
kieliszka więc to było nic innego jak zwykła głupota. Głupota zaprowadziła ją
do najodleglejszych rozkoszy, do czułości o których dawno nie pamiętała. A
teraz? Teraz niezaprzeczalnie żałuje. Żałuje magii tamtego wieczoru, kolacji,
najlepszego seksu, jego objęć, nocy razem i poranka.
Przeciągając się w najlepsze w jedwabnej pościeli na
łóżku w rozmiarze XXXL zauważyła, że była sama. Pierwsza myśl, zresztą naiwna,
jaka jej przyszła do głowy była taka, że gdzieś tam był, w kuchni, łazience,
szafie, pod łóżkiem, gdziekolwiek. Ale
nie, nie było go, nigdzie. Była za to ona- upokorzona siedziała na łóżku z
kartką w ręce. Lakoniczne „Było cudownie.” uzmysłowiło jej jaki błąd zrobiła.
Dała się uwieść mężczyźnie, który bezceremonialnie zostawił ją po wspólnej nocy
samą w hotelowym pokoju. Klasyka gatunku, czyta się o tym przecież w
romansidłach.
Teraz gdy maszerowała do PZPSu czuła tylko gorycz
porażki. Dobrze, że miała swój gabinet, bo nie zniosłaby tych wszystkich
spojrzeń i szeptów za plecami.
-Pani Joasiu, przecież ma pani wolne- zdziwił się prezes
widząc ją wychodzącą z windy.
-Mam, ale chciałam uporządkować sobie gabinet-
skłamała.
Prezes ustąpił jej miejsca i pożegnali się
uśmiechami. Kątem oka zauważyła Michała, który przemykał się właśnie schodami
jak szczur udając niewidzialnego. „Brawo Kubiak, zupełnie jak na następny dzień
po naszym ostatnim spotkaniu.”- stwierdziła sama siebie. Prezes też go zauważył
więc zatrzymał siatkarza zagadujac o treningi w Japonii. Chciał nie chciał
Kubiak musiał zatrzymać się na pogawędkę. Tymczasem Asia ulotniła się do
swojego gabinetu.
______________________________________________
Tak, wróciłam i obiecują poprawę. Żadne usprawiedliwienie nie będzie dobre za tak długą nieobecność.
Czekajcie na kolejny los za tydzień o tej samej porze.
Całuję, Meg R