niedziela, 29 listopada 2015

2 los

Powiedz mi coś o sobie

Dni mijały pracowicie jak zawsze. Asia nie zastanawiała się nad tym czy dostała pracę, czy też nie. Dla niej to było oczywiste. Że nie. Wiele mówi się o rozmowach o pracę kończących się „Zadzwonimy”. Asia pracowała tam, gdzie dostała pracę jako pierwszą. W supermarkecie był jej drugi mały świat. Lata spędzone na rozkładaniu towarów na półkach pozwoliły jej zaprzyjaźnić się z współpracownikami i kierowniczką. Dzięki temu mogła pracować tylko na pierwsze zmiany, tak aby odbierać Jasia ze szkoły albo żeby nie czekał na nią długo sam.

-Słyszysz mnie? Mówię do ciebie!
-Jasiu, nie słyszałam. Przepraszam.
-Nie wiem co się z tobą dzieje. Przerażasz mnie…
-Nic się nie dzieje. Coś się stało?
-Tak. Próbny test szóstoklasisty jutro. Pamiętasz?
-No tak.
-Czyli uprasujesz mi spodnie?
-Jeszcze pytasz…

Te codzienne rozmowy z Jasiem o błahych sprawach pozwalały jej myśleć, że wszystko jest w porządku. Pod pozorem normalności żyli z dnia na dzień.

-Aśka!- dobiegł ją krzyk Jaśka.
Mężczyzna stał za drzwiami i wyciągnął do niej plik papierów.
-Koperta dla pani. Proszę pokwitować odbiór.

List był co najmniej dziwny. Wypakowana koperta zawierała kilka kartek. Wyraźnie zainteresowana przesyłką pospiesznie podpisała odbiór i rzucając krótkie „Do widzenia!” zamknęła drzwi. Siadając na kuchennym krześle już trzymała kartki, które czytała ze zmarszczonym czołem.

-To z ośrodka pomocy?
-Nie…
-Więc co to?
-Wygląda na to, że dostałam pracę…
-Nie cieszysz się- stwierdził Jaś.
-Cieszę się. Po prostu jestem zaskoczona.
-Ja w ogóle. Wierzyłem w ciebie.

12-latek uwiesił się na Asi przytulając jej zmęczone plecy i całując jej policzek. Przez moment czuli się jakby nie mieli żadnych trosk. Asia odetchnęła z ulgą, że po tygodniu od ostatnich rozmów o pracę ktoś ją zechciał. I to kto! Sam PZPS.

-Chyba będę musiała komuś solidnie podziękować…- mruknęła pod nosem.

Pomiędzy złożonymi kartkami z umową o pracę zauważyła luźną kartkę. Osobny liścik głosił:
Serdecznie witamy w kadrze PZPSu. Nasz wspólny znajomy pomógł nam podjąć decyzję. Do zobaczenia w piątek o 9 rano na szkoleniu przygotowawczym. Pozdrawiam, Karol Wójcik
„Nasz wspólny znajomy?”- zastanawiała się. Żaden z jej znajomych nie pracował w PZPSie, żaden nawet nie pomógłby jej znaleźć pracy, a tym bardziej namówić kogoś na pozytywne rozpatrzenie jej kandydatury.
Nagle ją olśniło. To ten koleś z ławki i PZPSu pomógł jej. Ale dlaczego? Wpadła w panikę. Nie wiedziała o nim nic. Nawet jak ma na imię. W jednej chwil postanowiła go odszukać.

-Jasiu, jesteś już gotowy? Odprowadzę cię…

Szli razem w ekspresowym tempie mijając dzieciaki niespiesznie idące w stronę szkoły. Jaś co chwila o coś pytał, a ona nie miała głowy, żeby wyczerpująco mu odpowiadać. W końcu zirytował się.

-Ogarnij się! Nie da się z tobą rozmawiać!- zaskoczona jego tonem wybałuszyła oczy i otworzyła buzię.
-Jasiek!- po chwili jednak zreflektowała się- Ochh, przepraszam, ale myślami jestem w pracy..tej nowej oczywiście.
-Jak tak dalej będzie to oszaleję…
-Nie będzie. Muszę sobie to po prostu poukładać w głowie.

Pożegnali się przed szkołą i Asia obiecała przygotować coś ekstra na obiad. Nikłe to było pocieszenie dla 12-latka gdy troszczył się o humor siostry. Wiedział bowiem, że jego dzień zależy od jej trosk.
Ona tymczasem szła czym prędzej do PZPSu w nadziei, że spotka owego nieznajomego znajomego gdzieś w siedzibie i będzie mogła go o wszystko zapytać, a przy okazji ochrzanić. W niewiele ponad pół godziny dotarła do siedziby wypiekami na twarzy od mroźnego powietrza. Wpadła przez drzwi wejściowe reflektując, że zrobiła to trochę za szybko i szaleńczo. Uspokoiwszy się rozejrzała się mimowolnie po holu i wtedy go zauważyła. Stał przed windą  czekając aż zjedzie na dół. Nie chciała wzbudzać podejrzeń więc ruszyła do w stronę windy. W międzyczasie lustrowała osobnika od góry do dołu szacując ile ma wzrostu. Nim zdążyła to wszystko przemyśleć ów człowiek zniknął za drzwiami windy. Spokojnie czekała, niczym przyczajony drapieżnik. Winda zatrzymała się na 5 piętrze więc i ona postanowiła tam wjechać i zaczekać na mężczyznę.

Na piętrze panował spokój. Gdzieniegdzie słychać było rozmowy. Naglę ciszę przerwał głośny i szczery męski śmiech. Podeszła bliżej w miejsce skąd dobiegał ów dźwięk i stanęła jak wryta. Tak to był ten człowiek. To on. Stanęła przy oknie delektując się porannym słońcem wpadającym przez okna piątego piętra siedziby Związku. Coś skrzypnęło i drzwi się otworzyły, w drzwiach plecami do korytarza stał facet-enigma. Chwilę później Asia zatrzymała go na korytarzu.

-Zaczekaj!- odwrócił się i na jego twarzy zagościło zaskoczenie.
-Czatowałaś na mnie?- zapytał z uśmiechem.
-Nie. To znaczy tak! Musimy porozmawiać.
-Chciałem ostatnio z tobą porozmawiać, ale nie byłaś taka chętna…
-Okoliczności się zmieniły.
-Kawa?
-Słucham?
-No chcesz porozmawiać. Chyba nie będziemy rozmawiać na korytarzu.
-Och, ok. Niech będzie ta kawa.

Szli w dość żwawym tempie przez korytarze. Nie odzywając się ani słowem dotarli przed budynek.
-Gdzie mnie prowadzisz?

-Wywiozę cię i sprzedam.
-Brzmi interesująco.

„Zabawna jest” stwierdził. Oczy smutne, ale wesoła dusza. Kobieta zagadka. Z przerażeniem stwierdził, że go to kręci. Ostrożnie lustrując Asię prowadził ją do swojej ulubionej kawiarni, gdzie serwują wyjątkowo dobrą kawę.
Zasiedli przy odludnym stoliku, tak aby nikt go nie rozpoznał. Od pewnego czasu musiał się kamuflować, stąd ta długa broda i zmierzwione włosy. Rozejrzał się po kawiarni i z zadowoleniem stwierdził, że nikt nie zwrócił na nich uwagi. Zamówił dwie kawy nie pytając dziewczyny o zdanie. Po jej minie widać było, że wcale jej to nie przeszkadza.

-Wyczaiłaś mnie dzisiaj z samego rana, a teraz milczysz. Jesteś moją psychofanką?
-Śmieszne. Mam zbyt wiele pytań i nie wiem od czego zacząć.
-Od tego co cię najbardziej nurtuje.
-Taa. Nic o tobie nie wiem, a ty o mnie. Załatwiasz mi pracę. Nie uważasz, że mam prawo czuć się co najmniej dziwnie?
-Przyjmijmy, że może masz takie prawo. Sama powiedziałaś, że się nie znamy więc skąd wiesz, że dzięki mnie pracujesz?
-Nie bądź śmieszny…
-No ok. Przyjmijmy, że to ja i co?
-I nie wiem czy mam ci podziękować, czy dać w gębę…- jej uśmiech złagodził ostre słowa.
-Wystarczy zwykłe dziękuję.
-Dziękuję, chciałabym ci się jakoś odwdzięczyć.
-Opowiedz mi coś o sobie.
-Nie tak szybko. Twoja kolej. Wiesz jak się nazywam, a ja nie wiem nawet jak masz na imię chociaż bardzo mi przypominasz mojego ulubionego sportowca.
-Nazywam się Michał Kubiak i jestem siatkarzem reprezentacji.

Aśka się tego nie spodziewała. Choć wiedziała, że skądś zna taką twarz to nigdy w życiu nie przypuszczała, że będzie śmiała się, pyskowała i docinała swojemu wymarzonemu typowi mężczyzny. Gdyby tylko wiedział o tym, że oglądając mecze z nim czerwieni się jak nastolatka…
-Ehm… Jestem Joanna Jaworska.
-To wiem, a co robisz w życiu?

Asi z trudem przyszło opowiedzenie o sobie, Jasiu i w skrócie o swoich perypetiach. Zdecydowanie bardziej wolała słuchać i pomagać innym niż opowiadać o sobie. Między wierszami opowiedziała o rodzicach i jej codziennych obowiązkach.

-Imponujesz mi.
-Chrzanisz głupoty.
-Nie znasz mnie.
-A ty mnie.

Po chwili oboje wybuchnęli śmiechem. Głupawka trzymała ich jeszcze przez chwilę do momentu gdy Asia zdecydowała się kontynuować rozmowę.

-Twoja kolej.
-Trenuję od kilkunastu lat…
-Wiem wszystko o twoim życiu zawodowym. Powiedz mi kim jesteś…
-Ostatnio jestem nikim. Bezwartościowym dupkiem. Tyle w temacie.
-Nie wierzę. Jesteś aż tak krytyczny wobec siebie?- wzruszył jedynie ramionami -Tylko pewny siebie zawodnik, z pomysłem na życie i głową pełną pomysłów czesze się z przedziałkiem na boku i zapuszcza na wiosnę brodę Świętego Mikołaja. Nikt inny by się nie odważył.
-Jesteś bezczelna- zauważył przybierając swój firmowy uśmiech.
-Jestem.
-To przydatna cecha.
-Trzeba sobie radzić w życiu.
-Spotkamy się jeszcze?

Zbił ją z tropu. Trudno było oczekiwać, że jako fanka siatkówki nie będzie interesowała się życiem zawodników. Wiedziała wszystko na temat, a tak jej się przynajmniej wydawało, życia prywatnego Michała Kubiaka, łącznie z tym, że ma córkę i dziewczynę.

-Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł?
-Dlaczego?
-Masz życie prywatne.
-Każdy je ma.
-Ale ty masz już z kim się spotykać i opiekować.
-Na kawę też się nie wybierzesz?
-Nie wiem.
-Zadzwoń kiedy się dowiesz- szelmowski uśmiech zagościł na jego twarzy.

Dziewczyna usiadła głęboko na krześle i z większej odległości zlustrowała Kubiaka wzrokiem. Był taki jakiego go sobie wyśniła. Pewny siebie, nawet lekko bucowaty, co całkiem jej odpowiadało. Ale jako kobieta z zasadami nie bawiła się w czworokąty: ona, Kubiak, mała i jego dziewczyna. To absolutnie nie wchodziło w grę.

-Nie zadzwonię. Możesz być pewien.
___________________________________________
Och, i poszedł! Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Czekajcie na kolejny. Pozdrawiam i całuję :)
Meg R.

4 komentarze:

  1. Świetny jak i trochę tajemniczy ;) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział o Asi i Michale!
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie mi się podoba!
    Aśka ma lekkie wątpliwości, bo nie wie, czy PZPS przyjął ją przez wzgląd na jej umiejętności, czy tylko i wyłącznie przez Kubiaka. To niezbyt fajne, bo się nie znają. Takich przysług raczej nie wyświadcza się nieznajomym. Widać Kubiak lubi zaskakiwać. ;D
    Zastanawia mnie sytuacja Michała. Niby ma dziewczynę, ma córkę, a nie wydaje się szczęśliwy. Znajomość z Asią na razie nie jest niczym złym, ale dlaczego wydaje mi się, że woli spędzać czas z nieznajomą niż z rodziną?
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nie zadzwonię. Możesz być pewien." spokojnie, zadzwonisz albo spotkacie Cię i bedziesz się jeszcze tłumaczyć dlaczego nie zadzwoniłaś #sprawdzoneinfo #intuicjatakmimówi
    Jestem i ja. Z bólem zęba więc za jakoś komentarza baaardzo przepraszam.
    Polubiłam te historię już od samego początku więc jest dobrze. Bo już jest sporo niewiadomych. Bo właściwie cięzko określić dlaczego właściwie dostała tę pracę? Bo zdolna czy bo Kubiak? Albo jedno i drugie. Zresztą, to już najmniej chyba ważne. Grunt, że ma pracę, będzie zarabić i może jej i Jasia los troszkę się poprawi. Znaczy nie ejst zły, co to, to nie. Tylko... no wiesz o co chodzi. Chyba.
    Kubiak - lubię go tutaj. Niewiele opowiadań z nim czytałam ale nie ejst ani super fajny i słodki i taki "ojej pomóc Ci? Nie msuisz dziękować chodź na kawę" i motylki i tak dalej. Ani nie ma jakiejś nienawiści między nimi. Po prostu pomógł bezinteresownie ( taa kawa, chciał popatrzeć na cycki. Mnie nie oszukacie). nie dziwię się, ze chciałby się czegoś o tej dziewczynie dowiedzieć. Co prawda to ona go szukała ale to on kawę zaproponował. I porozmawiali sobie... normalnie? tak. To chyba odpowiednie określenie. Co prawda Kubiak jest trochę zbyt pewny, ze zadzwoni ale co tam, niech ma skoro jest interesująca ( bo ładna i seksowna być nie może bo dziewczyna).
    Zastanawiam się tylko co tam u niego. Pomaga w zasadzie nieznajomej dziewczynie. Jakiś powód? No i ciekawe jak u niego sprawa z dziewczyną wygląda. Nie interesuje sie nim... przerzuciła sie na kobiety?
    Dobra, daję spokój domysłom bo to zły pomysł w moim stanie. Czekam na kolejny (mam nadzieję, że będzie szybciej) i cóż, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z cyklu: piszę maila, nie chce mi go wysłać. #cokolwiekrobięźle
      Wesołych Świąt, mam nadzieję, że bedą bardzo udane. Kalorie w święta się nie licza, a te, które się liczą niechaj idą gdzie? W cycki :) Fajnego Sylwestra no i Szęścliwego Nowego Roku :)
      Pozdrawiam i dzielnie czekam na los 3 :)

      Usuń